Sezon olimpijski to niemal zawsze okres, w którym reprezentacje na potęgę testują nowe rozwiązania sprzętowe. Te mają pomóc uzyskać przewagę nad rywalami i w konsekwencji doprowadzić do zwycięstwa podczas najważniejszych zawodów. O wojnie technologicznej przypomniano również tuż przed igrzyskami w Pekinie, kiedy to po protestach Stefana Horngachera rozpętała się ogromna burza.
Znany trener bezlitośnie o Kamilu Stochu. Mówi o ewidentnych brakach, nie zostawił wątpliwości
Niemiec oszukiwał wszystkich? Dobitny komentarz medalisty
Ofiarą austriackiego szkoleniowca padli Polacy. A konkretnie buty, które sprawdzane były podczas weekendu w Willingen. Na temat protestów, zakulisowych wojen i nieścisłości w przepisach napisano już w zasadzie wszystko. Na szczęście zawirowania przed igrzyskami nie przeniosły się na skocznię i biało-czerwoni wywalczyli medal na obiekcie normalnym.
Dobitny komentarz o Michale Doleżalu. Trudno przejść obok tych słów obojętnie, złowroga wróżba
Kontrowersji podczas konkursów jednak nie brakowało. Niedawno w Internecie pojawiły się zdjęcia kombinezonu Karla Geigera. Miało to miejsce po sobotniej rywalizacji na skoczni dużej, gdzie Niemiec wywalczył brązowy medal. Ponownie rozpętała się burza i zaczęto zadawać pytania, czemu niemieccy skoczkowie nie są dyskwalifikowani.
Geiger odniósł się do poważnych zarzutów. Stanowcza odpowiedź
Nie tylko w Polsce pojawiły się komentarze, że kadra Stefana Horngachera traktowana jest przez sędziów pobłażliwie. O całą sytuację został zapytany sam Karl Geiger. Jego odpowiedź na pytanie norweskich dziennikarzy była stanowcza. - Byłem zły. Nigdy jeszcze nie przytrafiła mi się dyskwalifikacja. Dzisiaj też byłem sprawdzany dwukrotnie i wszystko było w porządku - powiedział.
- Niektóre części kombinezonu były nawet za ciasne - dodał. Odniósł się również do nieprzychylnych opinii. - Widziałem komentarze, które nie były miłe. Nie sądzę, abym zrobił coś złego, bo kombinezony były zgodne z przepisami - ocenił brązowy medalista olimpijski.