W trakcie weekendu ze skokami narciarskimi w Willingen rozpętał się prawdziwa wojna. Wywołał ją nie kto inny, jak Stefan Horngacher. Austriak postanowił złożyć protest na reprezentację Polski. Jego wątpliwości wzbudziły buty, w których skakali biało-czerwoni. FIS przyjrzał się bliżej sprawie i na nieszczęście dla Polaków, zgodził się ze zdaniem szkoleniowca Niemców.
Tak Marcelina Ziętek zareagowała na skok Piotra Żyły. Jeden gest wystarczył, wszyscy to widzieli
Horngacher patrzył na kompromitację. Dostał bolesny cios
W konsekwencji Piotr Żyła i Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani w sobotnim konkursie, a reprezentacja została pozbawiona możliwości korzystania z nowego sprzętu, co na pewno mogło się odbić niekorzystnie na planach sztabu szkoleniowego. Polscy zawodnicy nie ukrywali rozgoryczenia całą sytuacją i dość stanowczo wypowiadali się o Horngacherze.
Celem Austriaka było na pewno pozbawienia rywali atutów, bo dochodziły informacje, że nie tylko Polacy znaleźli się na celowniku trenera. Wojna technologiczna w skokach to nic nowego, ale pierwszy raz od dawna wywołała tak wielkie emocje. Okazuje się, że jak na razie na otwartym konflikcie Horngacher nic nie zyskał, a nawet stracił.
Katastrofa Niemców. Horngacher dostał bolesny cios
W niedzielnym konkursie na skoczni normalnej w Pekinie reprezentacja Niemiec stanowiła bowiem tło dla walki o medale. Nasi zachodni sąsiedzi, a przede wszystkim tacy zawodnicy jak Karl Geiger, czy Markus Eisenbichler byli wymieniani wśród faworytów do zdobycia medali. Tymczasem najwyżej sklasyfikowany z Niemców był Constantin Schmid.
Ale o sukcesie nie ma mowy, bo zajął dopiero 11. lokatę, a więc żadnego z podopiecznych Horngachera nie było nawet w czołowej dziesiątce. Największej klęski doznał Markus Eisenbichler. 30-latek nie zdołał zakwalifikować się nawet do rundy finałowej i zajął 31. miejsce. Geiger natomiast uplasował się dopiero na 15. pozycji. Może zamiast walki z butami warto było zająć się szlifowaniem formy?