Piotr Żyła będzie jednym z najstarszych zawodników w nadchodzącej edycji Pucharu Świata. Wiślanin mimo 37 lat nie zdecydował jeszcze o zakończeniu kariery i wciąż chce rywalizować na najwyższym poziomie. "Wiewiórowi" nie brakuje zapału, który został w ostatnich tygodniach nieco ostudzony. Skoczek narciarski w końcu musiał poddać się zabiegowi i oddał się w ręce lekarzy. Zabraknie go m.in. podczas zawodów Letniego Grand Prix w Wiśle, ale operacja kolana okazała się niezbędna, aby kontynuować przygotowania do kolejnego sezonu.
Żyła o problemach zdrowotnych
Reprezentant Polski zdradził niedawno, że do rywalizacji chce wrócić w połowie października. Wówczas odbędą się mistrzostwa Polski w Zakopanem i tam Żyła chce już wystartować. W rozmowie z portalem Interia.pl opowiedział natomiast, że problemy z kolanem zaczęły się dawno temu. - Z tym prawym kolanem miałem problem już od kilku lat. Nawet zmieniałem nieco sposób lądowania, by go zbytnio nie przeciążać. Dałem radę jednak z tym funkcjonować, dlatego nie zajmowałem się nim. Jak przeciążyłem, to bolało przez dwa-trzy tygodnie, ale mogłem skakać - przyznał skoczek.
Kolano Żyły w fatalnym stanie
Ostatecznie jednak uraz się pogłębił i nie mogło się obyć bez operacji. Żyła opowiedział, co dokładnie mu dolegało. - To był problem z łąkotką. Ona była posypana w kolanie i jej kawałki się przemieszczały. Przy treningu na płotkach gdzieś tam zablokowało łąkotkę i ona się jeszcze bardziej posypała. Próbowałem jeszcze skakać po tym zdarzeniu, ale było trudno. Nie ze względu na sam ból i opuchliznę, ale ze względu na to, że ciągle coś przeskakiwało w kolanie. Wcześniej też tak miałem, ale to zdarzało się od czasu do czasu. Teraz to było notoryczne - opowiedział reprezentant Polski.