Anastazja Kuzmina oczarowała publiczność podczas igrzysk olimpijskich Pjongczang 2018. Słowaczka wygrała rywalizację w biegu masowym, a wcześniej zdobywała srebra w biegach indywidualnym i pościgowym. Multimedalistka olimpijska swoje krążki zaczęła kolekcjonować już w 2010 roku w Vancouver (złoto i srebro). Cztery lata temu w Soczi wywalczyła medal z najcenniejszego kruszcu. - Wciąż odczuwam emocje, ale także obowiązki, które na mnie czekają. To są jednak piękne uczucia i nie zawsze mogę uwierzyć, że udało mi się w Pjongczangu tak wiele. Przed igrzyskami olimpijskimi nie marzyłam o niczym, tymczasem trzykrotnie stawałam tu na podium. To coś wspaniałego - przyznała reprezentantka naszych południowych sąsiadów.
Kuzmina w Korei Południowej zmaga się jednak z nieoczekiwanym problemem. Chodzi o dietę. Szczerze przyznaje, że ma już dość azjatyckiej kuchni. - Codziennie jem ryż to stanowczo za dużo. Nie mogę się już doczekać słowackiej kuchni, zwłaszcza bryndzowych haluszków. Dobrze, że tak często mam okazję stawać na podium, bo w domu słowackim mam okazję spożyć inne jedzenie - powiedziała z uśmiechem na ustach.
Sprawdź też: Włodzimierz Szaranowicz pożegnał się z igrzyskami po 40 latach pracy