Łyżwiarstwo szybkie, jest dyscypliną bardzo popularną w Korei Południowej. Na igrzyskach w Pjongczangu gospodarze zdobyli już w niej trzy medale. Dwa srebrne i jeden brązowy. Kolejny mieli dołożyć w drużynowym biegu pań, ale zespół nie spisał się na miarę oczekiwań i zajął dopiero siódme miejsce.
Reprezentantki Korei były tym faktem bardzo niepocieszone. Jednak bardzo szybko znalazły przyczynę tak słabego występu. Zarówno Kim Bo-reum, jak i Jio-woo całą winę zrzuciły na koleżankę z drużyny, Noh Seon-yeong. - Szło nam dobrze, ale ostatnia zawodniczka nie mogła dotrzymać nam tempa i nasz wynik nie był tak dobry jak oczekiwałyśmy. Byłam rozczarowana, gdy przekroczyłyśmy linię mety i zobaczyłam, że Noah nie jest z nami - powiedziała po wyścigu Ji-woo.
Jej wypowiedź spotkała się z natychmiastową krytyką koreańskich fanów. Oliwy do ognia dodał obrazek płaczącej Seon-yeong podczas wypowiedzi jej koleżanki z drużyny. Kibice wyrazili swój sprzeciw na takie zachowanie i wystosowali petycję do prezydenta kraju, Moon Jae-ina. Domagają się w niej ukarania zawodniczki.
"To państwowa hańba, że ludzie z tak wielkim problemem z osobowością reprezentują nas na igrzyskach. Składamy petycję, ponieważ chcemy, aby Kim Bo-reum i Park Ji-woo odpowiedziały za swoje słowa i zostały zdyskwalifikowane z międzynarodowych zawodów – także igrzysk olimpijskich" - napisano w petycji. Podpisało się pod nią ponad 350 tysięcy ludzi.
Reakcji ze strony federacji łyżwiarstwa szybkiego w Korei Południowej nie ma jeszcze żadnej, ale zawodniczki już teraz poczuły konsekwencje swojego zachowania i sprzeciwu kibiców. Sponsor Kim Bo-reum nie przedłużył z nią kontraktu, który wygasa za kilka dni. Sama olimpijka zdążyła już przeprosić za swoje zachowanie.
Zobacz również: Pjongczang 2018: Stefan Horngacher odejdzie z polskich skoków?! Austriacy chcą go u siebie!