Za nami kolejne miesiące, w których emocjonowaliśmy się skokami narciarskimi. Najwięcej powodów do zadowolenia polskim kibicom bez wątpienia dostarczyli Kamil Stoch oraz Piotr Żyła. Ten pierwszy wygrał rozgrywany na przełomie 2020 i 2021 roku Turniej Czterech Skoczni. Ten drugi natomiast okazał się najlepszy podczas mistrzostw świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie. W ostatni weekend marca skoczkowie powalczyli natomiast w Planicy, a następnie zapadł czas przerwy, która potrwa do późnej jesieni.
O tym ŚNI Ewa Bilan-Stoch!
Jak się okazuje, przez ten czas zregenerują się nie tylko skoczkowie, ale i... skocznie. Jak ta w Wiśle. - Według gwarancji, impregnat, którym pokryte jest drewno, miał wytrzymać 20 lat. Niestety to zabezpieczenie nie okazało się tak trwałe i remont jest potrzebny - wyjaśnia w rozmowie z portalem "Sportowe Fakty" dyrektor skoczni w Wiśle, Andrzej Wąsowicz. I dodaje: - To będzie trudne zadanie. Remont dotyczy najbardziej nachylonej części zeskoku. To nachylenie wynosi aż 36,7 stopnia. Nie wjedziemy tam żadnym sprzętem i prace naprawcze będą wykonywane ręcznie.
Najważniejsze, aby wszystko przebiegło we właściwy sposób, a sam obiekt był całkowicie bezpieczny. Nim rozpocznie się sezon 2021/2022 Pucharu Świata czasu jest sporo, aby wszystko dopracować w optymalny sposób. A następnie wszyscy znów będą mogli doceniać trudność skakania na obiekcie w Wiśle. Niejendokrotnie bowiem członkowie różnych reprezentacji zaznaczali, z jak gigantycznym wyzwaniem wiąże się dobre skakanie akurat w Wiśle.