PŚ w Wiśle był wielkim wydarzeniem dla polskich kibiców skoków narciarskich. Po raz kolejny to w naszym kraju został zainaugurowany sezon Pucharu Świata. W niedzielę zawodnicy z całego świata toczyli bój w zmaganiach indywidualnych. Niestety, przed południem w Wiśle warunki okazały się niezwykle loteryjne. Wiatr cały czas zmieniał kierunek i niektórzy ze skoczków nie mogli sobie z tym poradzić. Gdy nadszedł czas na skok Piotra Żyły, na widowni zapanował wielki tumult. Niestety, chwilę później obiekt im. Adama Małysza pogrążył się w ciszy. Wszystko przed fatalny upadek z udziałem "Wiewióra". Sportowiec długo się nie ruszał i leżał na zaśnieżonym zeskoku.
Dramatyczne wydarzenia widzieli wszyscy zgromadzeni. Za głowy łapali się między innymi prezydent Andrzej Duda czy legendarny skoczek Adam Małysz. Ten drugi, widząc wstrząsającą scenę krzyknął tylko: - O Jezu! Po zawodach dyrektor naszej kadry był trochę bardziej rozmowny. Przekazał chociażby, że Piotr Żyła czuje się dobrze, ale nie pamięta swojego skoku. Tę informację potwierdził także doktor Aleksander Winiarski. - Upewniliśmy się że nic się nie stało poza ewentualną utrata pamięci - mówił po wykonanej w Bielsku-Białej tomografii komputerowej głowy lekarz polskich skoczków.
Dobrą wiadomością jest to, że poza delikatną luką w pamięci, nie doszło do większych powikłań. Piotr Żyła powinien już w kolejnym tygodniu znowu pojawić się na skoczni. - Piotr będzie odczuwał bóle skóry ale na 90 % poleci do Kuusamo w środę. Mało tego, gdyby wszedł do trzydziestki po pierwszej serii, zapewne skakałby w drugiej - podkreślił doktor Winiarski.