To miało być polskie święto biegów i mimo problemów ze śniegiem tak się właśnie stało. Wszystko dzięki Kowalczyk, która bez problemu znokautowała konkurentki. Rzadko się zdarza, by druga na mecie traciła do zwyciężczyni ponad 40 sekund.
- Biegłam prawie 35 minut trasę nieco dłuższą niż 10 kilometrów (były 4 pętle po 2,7 km - red.), a to oznacza, że musiało być ciężko. Trasa była trudna, zwłaszcza podbiegi, trochę mi tu zapachniało Alpe Cermis - śmiała się Justyna. - Trudne warunki śniegowe stworzyły dodatkowe kłopoty ze smarowaniem. Chłopcy dali trochę za dużo smaru, potem odejmowali, ale później już nic nie zmienialiśmy - opowiadała Kowalczyk, która odsadziła rywalki około czwartego kilometra i nie oglądała się już potem za siebie. Sama też poczuła trudy zawodów. - Nogi mi mówią, że było mocno - przyznała.
PŚ w Jakuszycach. Justyna Kowalczyk: - Cieszę się, ale było ciężko [WIDEO]
Kiedy po dekoracji dostała okazały tort urodzinowy, nawet nie próbowała ukryć wzruszenia. Słodkości jednak nie spróbowała. Pokroiła ciasto i wręczyła rodzicom. Mama chciała ją nawet nakarmić, ale Justyna odmówiła. - Nie bardzo mogę sobie pozwolić na taką dietę, mama zje za mnie podwójnie - śmiała się solenizantka. - To wszystko strasznie miłe, dla takich rzeczy warto było robić to, co robię od lat.