Podczas dekoracji zawodników po zawodach doszło do skandalu. Już po pierwszych dźwiękach hymnu polskim kibicom zeszły uśmiechy z ust, a na ich twarzach malowała się konsternacja. Zamiast oryginalnej wersji, skoczkowie i kibice dostali hymn w wersji "slow-motion". Zdziwił się także zwycięzca Kamil Stoch, który najpierw uśmiechnął się, potem powiedział coś pod nosem, a następnie spuścił wzrok w dół.
W Internecie natychmiast zawrzało, zdenerwowani kibice piszą o "hańbie" i "marszu żałobnym".
To niepierwsza wpadka organizatorów PŚ w Oberstdorfie. Zwycięzca sobotnich zawodów Ryoyu Kobayashi nie usłyszał w ogóle swojego hymnu. Ciekawe w jakiej wersji Niemcy mieli przygotowany swój hymn? Choć, w sumie to nieistotne - i tak nie mieli okazji, by go zaprezentować.