Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od głośnego wywiadu Adama Małysza dla TVP Sport: - PZN nie posiada żadnych rezerwowych pieniędzy. To sport wyczynowy, pieniądze wydaje się na bieżąco, aby zapewnić taki poziom jak do tej pory, my nie możemy z pewnych rzeczy rezygnować. Jeśli tak się stanie, to wrócimy do sytuacji z lat 80. i 90., gdy sport w Polsce prawie nie istniał – powiedział Małysz, który obecnie pełni rolę dyrektora sportowego PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej.
Adam Małysz PREZYDENTEM Polski?! Ta deklaracja nie pozostawia cienia wątpliwości!
Na odpowiedź prezesa związku Apoloniusza Tajnera nie trzeba było długo czekać: - Muszę powiedzieć, że Adam nie jest do końca zorientowany w całościowych sprawach, dotyczących związku, ponieważ działa na wąskim odcinku skoków i kombinacji norweskiej. Dlatego to, co Adam uważa za pewnik, że mamy jakieś problemy, muszę zdementować – powiedział Tajner w rozmowie z Interią. - Czytałem te wypowiedzi Adama, których on ze mną nie konsultował. To są jego, powiedzmy, przemyślenia lub wiedza, ale jego w związku nie ma. On tych spraw po prostu nie zna. Mogę z tego miejsca uspokoić, że sytuacja na pewno nie wygląda źle – zapewniał prezes PZN.
Adam Małysz pomaga walczyć z koronawirusem. Wielki gest mistrza! [WIDEO]
Po tej wypowiedzi dyrektor Małysz skontaktował się z prezesem Tajnerem. Jak się okazuje, to wszystko było… nieporozumieniem.
- (Apoloniusz Tajner) Stwierdził, że został trochę podpuszczony w tej kwestii. Nie do końca zrozumiał pytanie. Prezes od jakiegoś czasu prosi mnie, żebym brał pod uwagę sytuację, że pieniędzy może być mniej. Będzie rotacja, zwolnienia. Nie wziąłem tego z nieba. Ale to było zwykłe nieporozumienie, od razu rozmawiałem potem z prezesem na ten temat. Zawsze wszystko konsultujemy ze sobą – zapewnił Małysz w rozpowie z WP SportoweFakty.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj