Aż nie chce się wierzyć w te słowa Kamila Stocha po drużynówce w Zakopanem
Dla Kamila Stocha drużynowy konkurs w Zakopanem był 80. występem w tego typu zawodach Pucharu Świata. 37-latek jest pod tym względem rekordzistą, ale sobotnia drużynówka znacząco różniła się od jego najlepszych startów, w których przynosił Polsce wygraną albo miejsce na podium. Trzykrotny mistrz olimpijski skakał w drugiej grupie, przeznaczonej zwykle dla najsłabszych zawodników w drużynie, a jego skoki nie pomogły w walce o podium. Indywidualnie Stoch uzyskał dopiero 25. wynik, a jego słowa po konkursie mogą zaboleć kibiców nawet bardziej niż wynik Biało-Czerwonych.
Fenomenalni Austriacy wygrywają konkurs drużynowy w Zakopanem! Polacy na piątym miejscu
- Nie ma co ukrywać, że dzieli nas sporo od topu, ale ja bym powiedział, że i tak ten konkurs był niezły. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że pierwszy skok był dosyć spięty, taki sztywny i jeszcze do tego był bardzo mocno spóźniony. Drugi był już z większym sercem, z takim po prostu większym luzem. Był spóźniony, ale była lepsza energia. Taki standard - mówił Stoch po 5. miejscu drużyny ze stratą ponad 130 punktów do zwycięskiej Austrii i 73 pkt do czwartych Niemiec.
Trzykrotny mistrz olimpijski wrócił do PŚ po czterech tygodniach przerwy od weekendu w Engelbergu. W tym czasie trenował, ale wciąż nie odnalazł najlepszej formy, a o miejsce w składzie na konkurs drużynowy stoczył wyrównaną rywalizację z Jakubem Wolnym. To sytuacja, z którą nie mierzył się od bardzo dawna, ale zaczyna się z nią oswajać.
- Przede wszystkim cieszę się, że jestem częścią drużyny, że w dalszym ciągu... Może nie daję tyle, ile wszyscy byśmy chcieli, ile ja sam bym chciał, ale i tak daję wszystko, co mam - kontynuował skoczek z Zębu, który przez lata był liderem reprezentacji i od niego rozpoczynano ustalanie składu.
- Dzisiaj sam sobie powiedziałem, że role tak trochę się zamieniły, że wracam do korzeni. Jak życiowo zataczamy krąg i później dzieci muszą się nami zajmować, tak teraz ja zataczam taki krąg i od nowa muszę się kwalifikować do składu. No ale takie jest życie, taki jest też sport - zaskoczył porównaniem Stoch. Wciąż wierzy jednak, że stać go na zdecydowanie lepsze skoki.
- Nie umniejszam absolutnie Pawłowi, ale skoro on jest w stanie walczyć na tym najwyższym poziomie, to reszta grupy też to potrafi, tylko trzeba znaleźć po prostu odpowiedni klucz. Każdy z nas musi znaleźć swój i po prostu skakać najlepiej jak potrafi - podsumował 37-latek, doceniając formę Pawła Wąska, który jako jedyny skakał na Wielkiej Krokwi na poziomie najlepszych. Indywidualnie uzyskał w drużynówce piąty wynik i rozbudził nadzieję kibiców na walkę o podium w niedzielnym konkursie indywidualnym.
Paweł Wąsek po konkursie w Zakopanem mówił o... dobrej zabawie. To trwa od kilku tygodni