Skoczkowie z twarzą na plecach. Niecodzienna wystawa Ewy Stoch

2014-04-23 12:44

Takich skoczków narciarskich jeszcze nie widzieliście. Ich odkryte fragmenty ciała w niezwykły sposób sfotografowała Ewa Bilan-Stoch (29 l.), żona podwójnego mistrza olimpijskiego z Soczi. Piętnaście artystycznych kolorowych fotogramów zaprezentowała w Centrum Olimpijskim w Warszawie, na wystawie pod tytułem „Akta sztuki”.

Kilka z nich prezentuje drugą twarz skoczków, której autorka szukała i znalazła… na plecach. Kilka innych to wariacje na temat formy męskiego ciała, już nie pleców, ale ramion, nóg, tułowia i tego, co poniżej. Nie ma tylko twarzy. Dlatego o ile wiadomo, kto pozował do zdjęć (Kamil Stoch, Maciej Kot, Jan Ziobro, Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus, Stefan Hula i Łukasz Rutkowski), o tyle nie wiadomo, kogo przedstawia dana fotografia. No chyba, że na szyi danej postaci zawieszony jest złoty medal. Ale i ta postać twarzy nie ma.

Przeczytaj: Finał PlusLigi. Resovia - Skra. Wlazły rozbił twierdzę w Rzeszowie

- Nie chodziło mi o tożsamość zawodników. Wyznaję zasadę: albo ciało albo twarz – powiedziała nam Ewa Bilan-Stoch. – Jeśli pokazuję odkryte ciało, to nie twarz. A jeżeli twarz, to wtedy ciało jest ubrane. Wolałabym więc zostawić w tajemnicy, kto pozował do danej fotografii.

- Skąd przyszedł pomysł na ten temat? – zapytaliśmy.

- Bo miałam okazję zobaczyć ich w takim wydaniu i stwierdziłam, że warto ich takich przedstawic publiczności. A zaczęło się od tego, że na wystawę dyplomową w szkole fotografii potrzebne było mi zdjęcie przedstawiające kawałek ciała. Pozował do niego Kamil. Zauważyłam, że przy odpowiednim ułożeniu mięśni na plecach powstaje twarz. Chciałam zobaczyć, czy da się to wydobyc także na innych plecach. Tak się stało, na plecach czterech innych skoczków. A potem poszło dalej.

- Jak długo trwało tworzenie fotografii do tej wystawy?

- Zebranie materiału zajęło  około półtora roku. Jeden z modeli był bardzo chętny, zgadzał się na wszystko. Najtrudniej było namówić mojego męża. Uważał, że nadużywam zaufania zawodników chcąc pokazać zdjęcia publiczności. Namówiłam go wtedy, gdy dowiedział się, że inni się już zgodzili. A kiedy zobaczył komplet zdjęć, zaczął mi mocno kibicować i przyczynił się do tego, że doszło do wystawy.

- Nie lepiej było wziąć w obiektyw mięśni sztangistów albo wioślarzy?

- Chciałam pokazać, że ci drobni skoczkowie także mają masę mięśni. I myślę, że udowodniłam to. Publiczności, a nie sobie, bo ja o tym wiedziałam. Chciałam pokazać pracę, która jest przez nich wykonana. Bo widzi się tylko taką, która przynosi efekt na skoczni.

- A jaki jest pani ideał mężczyzny w znaczeniu fizycznym?

- Szukałabym czegoś pośrodku. Nie przesadzajmy z wielkim umięśnieniem. Ale mięśnie są pożądane… w granicach przyzwoitości (smiech).

Najnowsze