Fin wpadł na kilka dni do Szczyrku i Wisły, by wziąć udział w treningach z młodzieżą i przyjrzeć się, jak działają ośrodki szkolące adeptów tej dyscypliny. - Kiedy zobaczyłem, jak funkcjonuje wasz system szkolenia, byłem potężnie zaskoczony - nie ukrywa zachwycony Lepistoe.
Szkoleniowiec, który wychował najsłynniejszego skoczka wszech czasów Mattiego Nykaenena, a potem doprowadził do wielu sukcesów Adama Małysza, pod względem rozwoju skoków narciarskich ceni wyżej Polskę niż... swój kraj.
- Nie wiedziałem, że jest u was aż tak dobrze, że pojawia się tyle talentów i mają warunki rozwoju, o jakich w Finlandii nie ma teraz nawet co marzyć - stwierdza Lepistoe. - U nas jest katastrofa, inaczej tego nie da się określić.
Czy coś zmieni gest wielkiego Janne Ahonena, który po raz kolejny sygnalizuje chęć powrotu do skakania? Lepistoe z dystansem podchodzi do deklaracji swojego rodaka.
- Janne musi zdawać sobie sprawę, że powrót będzie dwa razy trudniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiem, ile w tym wszystkim prawdy. Znam dobrze menedżera Janne i on też był zaskoczony słowami Ahonena - opowiada Lepistoe, który nie może się przy okazji nachwalić polskich skoczków.
- Po nieudanym pierwszym starcie w Kuusamo powiedziałem, że trzeba dać czas Łukaszowi Kruczkowi na wyprostowanie pewnych spraw - przypomina Fin. - Okazało się, że problem tkwił w kombinezonach i materiałach oraz kilku drobiazgach, z którymi szybko sobie poradzono. Dzisiaj reprezentacja Polski jest w gronie 3-4 najmocniejszych na świecie i ma szanse na medalowe miejsce w mistrzostwach świata - jest przekonany Lepistoe.
- Szczególnie podoba mi się forma Kamila Stocha, który może być na podium praktycznie w każdych zawodach. Młody Maciej Kot też dołącza pomału do ścisłej czołówki. O przyszłość w skokach zupełnie nie musicie się martwić - podkreśla.