TCS w Oberstdorfie

i

Autor: Eastnews

TCS w Oberstdorfie: Igrzyska śmierci na skoczni

2014-12-29 13:08

Przegrał sport. Pierwszy wniosek po wciąż nierozpoczętym Turnieju Czterech Skoczni. Pod górnolotnymi hasełkami o tradycji i historii ktoś próbował spełnić swój podstawowy obowiązek. Dopełnić warunków umowy. Ukontentować sponsorów. I zamiast zawodów narciarskich, kibice dostali w niedzielę nowiutki produkt w pięknym opakowaniu. Poświąteczny prezent. Igrzyska śmierci na skoczni.

Znak czasów. Czternaście lat temu Oberstdorf był czwartym konkursem Pucharu Świata. Pięć wcześniejszych odwołano. Przeszkodziła pogoda. W tym roku cykl zawodów ruszył gładko. Od skoczni do skoczni. Co z tego, że na ponad połowie karty rozdawał wiatr? Do Turnieju Czterech Skoczni wszystko dało się jakoś wytłumaczyć.

Jaka pogoda w poniedziałek w Oberstdorfie? Czy konkurs się odbędzie?

Epicentrum głupoty zobaczyliśmy dopiero w niedzielę. Do tej pory siła wyższa wpływała co najwyżej na wyniki. Podczas inauguracji TCS ktoś mógł zwyczajnie zrobić sobie krzywdę. Tłumaczenie, że nowoczesne skocznie są bezpieczniejsze - które często słyszymy - to czysty idiotyzm. Profil zeskoku może co najwyżej sprawić, że nieszczęsny zawodnik złamie kończyny. Na starych trafiłby od razu na OIOM. Jedyna różnica, to wysokość z jakiej sportowiec upada.

Sprawa jest prosta. Czysta matematyka. Narty mają bezwładność. I sporą powierzchnię nośną. Podmuch o prędkości 6m/s jest równoważny sile o wartości prawie 10 N. O momencie działającym na stopę nawet nie wspominamy. Wszystko to w momencie, gdy skoczek nie ma punktu podparcia i leci z prędkością 100 km/h w stochastycznym ośrodku. Przypadkowym, gdzie raz wieje z lewej, raz z prawej, a raz wpadasz w powietrzną dziurę. Po co więc ktoś w ogóle próbował zorganizować zawody w równie ekstremalnych warunkach?

Jak mawiał Andrzej Lepper, "jak nie wiadomo o co chodzi, to wszyscy wiedzą o co chodzi". O pieniądze. O umowy sponsorskie. O telewizję. Nie jest tajemnicą, że niemiecka płaci najwięcej. Płaci, wymaga. Prosta sprawa. Problem organizatorów - nie tylko zresztą zawodów narciarskich - że doprowadzili do takiej sytuacji. W niedzielę nikt nie marzył przecież, by skończyć zawody. W kolejce czekały tylko reklamy wykupione na niedzielne popołudnie. Trzeba było znaleźć frajerów, którzy zapełnią ramówkę. Pierwszych sześciu skoczków konkursu. Wyszło idealnie. Trzy bite godziny emocji.

Najlepsze MEMY po niedzielnym konkursie w Oberstdorfie!

Sportowcy stali się ładnie opakowanym produktem. Nieświadomymi kaskaderami cyrkowymi. Ich zdrowie to tylko wypadkowa wykresów stworzonych w wyniku badań medialnych. I są dwie drogi. Albo zaczną skakać - jak na kaskaderów przystało - w ochronnych zbrojach, albo ktoś w końcu - w medialnej gonitwie po zyski - na zeskoku zakończy swój żywot w świetle kamer.

Seks i śmierć sprzedają się bowiem najlepiej. Tylko nie wiemy, czy będzie to pasować do niedzielnej popołudniowej ramówki. Ale jeśli tak, miejmy świadomość, że sami stworzymy świat, który na razie możemy oglądać tylko w kinach. Niewiele nas bowiem dzieli od realiów pokazanych w "Igrzyskach Śmierci".

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze