Wszystko zaczęło się od filmiku, jaki Jan Ziobro wrzucił na swój profil na Facebooku. Polski skoczek poinformował, że zdecydował się zawiesić swoją karierę, a przy tym oskarżył osoby ze środowiska o robienie mu nieuzasadnionych problemów. - To nie jest tak, że nie chcę skakać, ale kontynuacja kariery nie ma sensu, gdyż wielu ludzi z otoczenia chce mnie zniszczyć jako zawodnika. Jest szereg decyzji, które są skandaliczne. Kłody są mi rzucane pod nogi od dłuższego czasu. Na każdym kroku jestem pomijany, poniżany. Sytuacja wygląda beznadziejnie - powiedział na nagraniu.
Oberwało się m.in. trenerom reprezentacji Polski, którzy - zdaniem Ziobry - mieli celowo działać na jego szkodę. Takie mocne oskarżenia wywołały prawdziwą burzę w Polskim Związku Narciarskim. Dlatego też głos w tej sprawie postanowił zabrać Adam Małysz, były skoczek, a przy tym jeden z dyrektorów PZN. - Postawił zarzuty bez argumentów. Niech powie dokładnie - o co chodzi? Dlaczego? Kto? (...) Jeszcze na Pucharze Świata w Wiśle pytałem, czy wszystko w porządku. Powiedział, że tak - mówił Małysz, który jednocześnie był zdziwiony słowami Ziobry.
26-letni skoczek na tym jednym nagraniu jednak nie skończył. Kilka dni później w sieci pojawił się kolejny filmik - tym razem z dowodami, które miały potwierdzić jego argumenty. Zawodnik przedstawił wyniki wewnętrznych sprawdzianów w reprezentacji oraz konkursu Letniego Grand Prix w Wiśle. W obu przypadkach wypadł korzystnie, ale nie poskutkowało to powołaniami do kadry na kolejne zawody cyklu.
Taka wypowiedź też nie pozostała bez echa, bo po raz kolejny odniósł się do niej Małysz. Tym razem jeszcze ostrzej - To trener decyduje o tym, kto jedzie na zawody. Ja wiem, że teraz będą wyciągane różne brudy. Jeśli on chce zdziałać coś walką, jaką teraz toczy, to może się przeliczyć - stwierdził były skoczek. - Były ustalenia, co dokładnie ma poprawić. (...) Nie spełnił wymogów, więc nie był brany pod uwagę. Tymczasem Janek, bez żadnego wyjaśnienia, spakował się i wyjechał. Dlaczego wtedy, kiedy czuł, że jest dyskryminowany, nie przyszedł do trenera? - zastanawiał się dyrektor PZN.
Zapewne te słowa spowodowały, że w kolejnym nagraniu Ziobro postanowił uderzyć właśnie w Małysza. - Panie Adamie, niech pan nie straszy, tak jak ostatnio pan straszył w mediach, że mogę się przeliczyć, bo wie pan bardzo dobrze o tym, że nie powiedziałem jeszcze wszystkiego i jeżeli zacznę mówić, to wtedy dopiero może się zrobić niektórym z otoczenia bardzo ciepło i nieprzyjemnie - odgryzł się skoczek. - Zamiast odstawiać cyrk, niech raz powie wprost, kto go dyskryminuje oraz poniża i utnie te spekulacje - odpowiedział z kolei Małysz na Facebooku.
- Pretensje Janka ciągną się od wiosny, a wciąż nie mówi otwarcie, o co mu chodzi, do kogo ma pretensje. Niech powie to jasno, a nie tworzy jakiś serial. Nie był wystawiany do niektórych konkursów, bo nie był w najwyższej formie, a niektórym skoczkom często służy odsunięcie od kadry, jak Piotrkowi Żyle - zaznaczył dyrektor PZN w rozmowie z "Super Expressem". Znając Ziobrę nie będzie to jednak koniec tej wojenki...
ZOBACZ: Małysz o formie polskich skoczków: Spokojnie, to tylko zadyszka!