Dawid Kubacki, podobnie jak reszta polskich skoczków, jest w tym sezonie w słabej formie. Nasi zawodnicy, którzy przyzwyczaili nas do rywalizacji o najwyższe cele, mają teraz problem, by dostać się do pierwszej dziesiątki zawodów. Zwłaszcza dla Kubackiego jest to spora różnica, bowiem w poprzednim sezonie Polak najpierw walczył o zwycięstwo nawet w całym cyklu Pucharu Świata, a później był niemal pewien zajęcia miejsca na podium. Ostatecznie nawet to się nie udało, ponieważ Kubacki wrócił do Polski przed końcem rywalizacji, a wszystko z racji tego, że jego żona trafiła do szpitala. Z powodu ukrytej wady jej serce kilkukrotnie się zatrzymało, ale ostatecznie lekarze zdołali ją uratować. Teraz Kubacki zdradził, co zaważyło na tym, że udało się szybko podjąć interwencję medyczną.
Marta Kubacka miała wielkie szczęście. Jedna decyzja uratowała jej życie
Niedawno w rozmowie z norweskimi mediami Dawid Kubacki ujawnił, że szanse jego jego żony na przeżycie podczas walki w szpitalu były połowiczne. – Na początku było najgorzej. Żyliśmy w całkowitej niepewności. Wszystko mogło się zdarzyć. To było 50 na 50, czy przeżyje, czy nie. To była bardzo ciężka walka dla lekarzy, którzy próbowali ją ratować – powiedział Kubacki w rozmowie ze stacją NRK. Okazuje się jednak, że niewiele brakowało, a lekarze nawet nie mieliby okazji ruszyć Marcie Kubackiej z pomocą.
W rozmowie z portalem Sport.pl Dawid Kubacki zdradził, jak wyglądał dzień, w którym stanęło serce jego żony. – Góra tak chciała. Tamtego dnia z Martą i dziećmi miała być moja mama, ale wujkowie dali znać, że oni przyjadą, bo tak im się wszystko poukładało, że mają czas, żeby Martę i dziewczynki odwiedzić. Serce Marty stanęło o godzinie 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godzinie dziewiątej, wróciłaby dopiero po godzinie i wiadomo co by było... – zdradził polski skoczek.
Kubacki wskazał też, że rodzina będąca wówczas u nich w odwiedzinach wiedziała co robić, nie zawiodło też pogotowie ratunkowe. – Na szczęście wujkowie zadziałali, a błyskawicznie przyjechała też karetka. Wierzę, że Góra czuwała, bo przecież wystarczy pięć minut bez pracy serca, a mózg zaczyna obumierać. Cieszę się, że Marta w tym wszystkim nie miała świadomości, co się dzieje. Że ona dopiero po wybudzeniu w szpitalu zaczęła łapać kontakt z rzeczywistością i dziwiła się, gdzie jest i dopytywała, co się stało – dodał Dawid Kubacki.