Iga Świątek w tym sezonie ma na koncie zwycięstwo w turnieju w Dosze. Później mogła sięgnąć także po trofeum w Dubaju, jednak niespodziewanie przegrała w finale z Barborą Krejcikovą. Kolejne turnieje nie były już dla Świątek tak udane jak te na Bliskim Wschodzie, a teraz nasza najlepsza tenisistka dopiero wraca po kontuzji i trudno ocenić, w jakiej będzie formie. Fani mają nadzieję, że wróci ona do wysokiej dyspozycji, bowiem rozpoczyna się już sezon na ceglaną nawierzchnię, czyli jej ulubioną. Niestety, każde ewentualne potknięcie może wiązać się z kolejnymi, nieprzyjemnymi komentarzami w stronę liderki rankingu WTA, a z tego co mówi sama Świątek, ilość hejtu, jaki na nią spada, jest większy niż wcześniej.
Iga Świątek wyjawia, jakie mogą być przyczyny hejtu na nią
Aż trudno uwierzyć, że ktoś może atakować naszą najlepszą zawodniczkę. Polka gra wyśmienicie, a w tenisie nie istnieją zawodniczki i zawodnicy, którzy wygrywają wszystko. Co więcej, mimo młodego wieku, Iga Świątek świetnie korzysta z roli, jaką daje jej pozycja liderki rankingu WTA i nie boi poruszać się ważnych tematów.
Mimo to, szczególnie po porażkach, można spotkać w sieci wiele nieprzychylnych komentarzy. Iga Świątek w rozmowie z „Wprost” przyznaje, że odsetek takich wpisów jest większy, niż wcześniej. – Właściwie po każdej porażce wylewa się dużo hejtu. Kiedyś było go na tyle mało, że zdawałam sobie sprawę, że pozytywnych komentarzy jest więcej. Ale odkąd wzrosła moja popularność i poziom sportowy, to wzrasta również odsetek ludzi, którzy negatywnie mnie oceniają – powiedziała najlepsza rakieta świata.
Zdaniem polskiej tenisistki wszystko wynika z oczekiwań kibiców wobec niej oraz... pieniędzy! Ale nie zarabianych przez nią samą, ale tych, które ludzie obstawiają w jej spotkaniach. – To jest pewnie związane z ich oczekiwaniami, czasami niestety z przegranymi zakładami bukmacherskimi. Dla mnie słabe jest to, że sportowcy są w pewnym sensie zawłaszczani przez kibiców i ludzie zapominają, że my również gramy w tenisa dla siebie – wyjaśnia Iga Świątek w rozmowie z „Wprost”.