Janowicz w starciu z Ukraińcem Aleksandrem Dołgopołowem zawiódł na całej linii. Dość powiedzieć, że zmarnował między innymi aż siedemnaście możliwości przełamania rywala. Siedemnaście! Nic dziwnego więc, że po meczu "Jerzyk" nie wyglądał na zadowolonego. Tyle że podobnego zachowania naszego reprezentanta się nie spodziewaliśmy.
Błazenada Janowicza
Wiocha. To chyba najlepsze określenie do tego, co zobaczyliśmy. Sportowiec nie ma prawa po prostu wejść na konferencję i jako reprezentant Polski olać dziennikarzy. Janowicz prawdopodobnie podobnej zależności nie zrozumiał. Przykład?
Janowicz przegrał z Dołgopołowem
- Czym zaskoczył Pana rywal?
- Tym, że nie udało mi się go przełamać.
Błyskotliwe? Fakt. Teraz tylko czekać na rewanż dziennikarzy. Ciekawe jak poczułby się sam zainteresowany, gdyby z sali poleciały pytania - po udanym spotkaniu - o ulubioną kawę, pizzę i sposób wiązania sznurówek, a w tle rozgrzewałby się realizator kamery.