- Zabrakło odrobiny szczęścia. Stanislas zagrał dzisiaj naprawdę świetnie, na najwyższym poziomie. Zdecydowanie najlepiej ze wszystkich moich rywali z pierwszej dziesiątki, z którymi grałem (a byli wśród nich m.in. Federer, Berdych i Tsonga - red.) - ocenił Jerzyk trwający 2 godz. 42 min mecz.
Szwajcarowi (numer 10 ATP, Janowicz - 23) pomagało szczęście, ale i on pomagał szczęściu w kryzysowych momentach, gdy Janowicz miał piłki na przełamanie. Grał wtedy wspaniale.
Trener Janowicza Kim Tiilikainen skomentował spotkanie krótko (jak to Fin):
- Wawrinka nie miał dzisiaj słabości, zagrał wspaniale. Ale wierzę, że następnym razem górą będzie Jurek.
Mecz wzbudził wielkie zainteresowanie. Aby go obejrzeć, ludzie stali po 2 godziny w długich kolejkach do kortu numer 2 (może pomieścić 1500 osób). Ja oglądałem ten pojedynek z Wojciechem Fibakiem, obok nas siedział ojciec Rogera Federera - Robert. Kibicował Wawrince, ale wielokrotnie kręcił z niedowierzaniem głową po zagraniach Janowicza i bił mu brawo.
- Niewiarygodne, jak ten chłopak porusza się po korcie, jakie ma serce do walki. Oglądałem go w telewizji, gdy grał z synem na turnieju w Rzymie i już wtedy mi zaimponował. Dlatego przyszedłem specjalnie na ten mecz. Ale gdy zobaczyłem Polaka z bliska, nie mam wątpliwości, że to najbardziej utalentowany zawodnik młodego pokolenia, niedługo powinien być w pierwszej dziesiątce - prorokował Federer senior w rozmowie z "Super Expressem".
Dla Janowicza to koniec sezonu na kortach ziemnych, zagra tu jeszcze debla, a potem już mecze na trawie. Najpierw w Halle, a potem pokazowy turniej w Anglii z udziałem Jerzyka i czterech zawodników z pierwszej dziesiątki tenisistów. - Chyba nie mogę jeszcze ujawniać nazwisk - stwierdził Janowicz.
Nie przegap!
French Open
Codziennie od godz. 11.00
Eurosport i Eurosport 2