Wielka Polka zachwyciła świat, a z tej pięknej historii płynie morał, że nie można się poddawać w nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. Radwańska zaczęła walkę w Singapurze od dwóch porażek, ale w zwariowanych okolicznościach wyszła z grupy. Potem był wspaniały mecz z Garbine Muguruzą (6:7, 6:3, 7:5) w półfinale. A na deser finał z Kvitovą, w którym czeska rywalka nagle zaczęła grać jak w transie, ale kiedy wydawało się, że zdominowana Isia nie ma z nią już szans, doczekaliśmy się szczęśliwego zakończenia.
- Nieważne jak zaczynasz, ale jak kończysz - podsumowała szalony turniej Agnieszka. - Nie znajduję słów, żeby opisać swoje emocje - dodała wzruszona krakowianka.
Krytycy zarzucali Radwańskiej, że choć od wielu lat jest w ścisłej czołówce, to nie potrafi wygrać żadnej dużej imprezy. Wytykali jej też, że w starciach z najmocniejszymi rywalkami zawsze pęka i przegrywa. Isia odpowiedziała im, wygrywając mistrzostwa WTA, w których pokonała aż trzy zawodniczki z TOP-5 rankingu - Halep (nr 2), Muguruzę (nr 3) i Kvitovą (nr 5). Sezon zakończy na 5. miejscu. Wyprzedzi pokonaną Czeszkę.