Magdalena Fręch tydzień temu wygrała turniej WTA 500 w Guadalajarze, pokonując w finale 7:6(7-5) 6:4 Australijkę Olivię Gadecki. To życiowy sukces tenisistki z Łodzi, która została czwartą Polką mającą w dorobku zwycięstwo w imprezie z cyklu WTA Tour, po Idze Świątek (22 triumfy), Agnieszce Radwańskiej (20) i Magdzie Linette (3). Magda Fręch znakomicie poradziła sobie w wymagających warunkach na wysokości ponad 1500 m n.p.m. Za triumf w Guadalajarze zarobiła 142 tys. dolarów (ok. 546 tys. zł). W rankingu WTA awansowała z 43. na 32. miejsce, najwyżej w karierze.
ZOBACZ: Iga Świątek dokonała wielkiej rzeczy! Historyczny wyczyn, ciężko będzie to pobić!
Po triumfie w Guadalajarze Magdalena Fręch wycofała się z turnieju WTA 500 w Seulu, co było oczywistą decyzją. Po krótkim odpoczynku ruszyła w podróż do Pekinu, gdzie rusza turniej WTA 1000. Tymczasem tenisistka z Łodzi znów zaliczyła rekordowy awans w rankingu - wskoczyła z 32. na 31. pozycję. To dzięki temu, że inna zawodniczka nie obroniła wywalczonych rok temu punktów. Magda Fręch jest zatem coraz bliżej rozstawienia w styczniowym Australian Open. Do tego jednak jeszcze dość daleka droga.
To przełomowy sezon w karierze Magdaleny Fręch. Zaczęła go na 70. miejscu, a potem był m.in. awans do 4. rundy Australian Open czy finał turnieju w Pradze. – To zdecydowanie najbardziej niesamowity rok w mojej karierze. Jestem bardzo dumna ze swoich osiągnięć. Ciężka praca z poprzednich lat teraz się opłaciła i postaram się ten poziom utrzymać – powiedziała Magda po triumfie w Guadalajarze.