Iga Świątek, Tomasz Świątek

i

Autor: AP Photo/Andrzej Lange/SE Iga Świątek, Tomasz Świątek

Z trudem ogląda mecze

Ojciec Igi Świątek szczery aż do bólu. "To boli mnie jako rodzica". W pełni się otworzył

2024-08-29 10:07

Iga Świątek po sukcesach nie ukrywa, że wiele zawdzięcza ojcu - Tomaszowi Świątkowi. Ten na początku kariery był jedną z najważniejszych postaci w jej obozie, ale teraz odszedł nieco w cień. W szczerej rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział, jak odnajduje się w takiej roli. Przyznał, że oglądanie meczów córki bywa dla niego naprawdę trudne.

Tomasz Świątek szczerze o swojej roli w karierze Igi

Iga Świątek walczy właśnie w wielkoszlemowym US Open, a na łamach WP SportoweFakty ukazała się ciekawa rozmowa z jej ojcem. Tomasz Świątek z najbliższej odległości wspierał córkę podczas igrzysk olimpijskich, które odbywały się niespełna miesiąc temu. Na własne oczy widział, jak Iga zdobywa historyczny, pierwszy medal dla Polski w tenisie. Nie przyszło to jednak łatwo, a w kraju nie brakowało nawet głosów, że porażka murowanej faworytki w półfinale przykrywa wygraną w meczu o 3. miejsce. Takie podejście bywa krzywdzące - 23-letnia liderka rankingu WTA przyzwyczaiła kibiców do kolejnych zwycięstw, ale jej ojciec zwraca uwagę na to, że po prostu nie jest w stanie wygrywać każdego meczu.

Zobacz też: Obrzydliwie uderzyła w Igę Świątek. Danielle Collins znów nie gryzła się w język. Zero skruchy po szokującym ataku

Może faktycznie Iga przyzwyczaiła kibiców do tego, że większość meczów idzie jej dość łatwo. Trzeba jednak mieć do tego dystans. To nie jest tak, że ona musi każdy mecz wygrać. Sam tłumaczę jej, że zrobiła już tak wiele, że teraz nie musi już nikomu nic udowadniać i powinna skupić się na tym, by czerpać z tego przyjemność - tłumaczy Tomasz Świątek. Na początku kariery Igi był on główną postacią jej teamu, ale teraz w pełni zaufał sztabowi szkoleniowemu, choć nie odciął się w stu procentach.

Ojciec Igi Świątek: "To boli mnie jako rodzica"

Nie odciąłem się, bo przecież wciąż jestem przy niej, jeżdżę na wiele turniejów. Staram się jednak mieć swoje życie i dać Idze żyć i pracować tak, jak chce. Przed przyjazdem na igrzyska też z nią o tym rozmawiałem. Zgodziła się, chciała, żebym był przy niej podczas turnieju. Cieszę się, że mogę być przy niej w roli rodzica. Naprawdę to korzystniejsze dla wszystkich, gdy jest podział ról i kompetencji. Efektem są dobre wyniki na korcie. My jesteśmy przede wszystkim rodziną, a rodzina to nie praca. Od tego Iga ma specjalistów - wyjaśnił. Były wioślarz, olimpijczyk z Seulu (1988), nawet cieszy się, że nie jest już szefem teamu córki.

Nigdy nie byłem tenisistą, więc nigdy nie będę czuł tego wszystkiego aż tak dobrze, jak Iga i inne osoby. Teraz to ona zarządza teamem, podejmuje kluczowe decyzje. Radzi sobie doskonale - stwierdził wprost. Z pewnego dystansu 60-latek i tak mocno przeżywa mecze Igi. Jego zdaniem nie da się inaczej, bo to kwestia, której nie da się nauczyć. Zwłaszcza gdy na korcie nie wszystko układa się po myśli. 

Kiedy Iga dobrze wchodzi w grę, to faktycznie zdarzają się łatwiejsze mecze. Przyznam, że wtedy faktycznie potrafię się rozluźnić. Z meczu robi się trochę taki samograj, a ja oglądam rywalizację zupełnie na spokojnie. Wciąż zdarzają się mecze, w których widać, że Iga od początku ma trudności i zmaga się z tym, żeby grać swój tenis. To boli mnie jako rodzica, ale nauczyliśmy się, że przegrane to część sportu. Nie da się ciągle wygrywać, szczególnie w tenisie - przyznał szczerze.

Iga Świątek w 2. rundzie US Open, ale są powody do niepokoju
Listen on Spreaker.
Najnowsze