Maja Chwalińska

i

Autor: AP PHOTO Maja Chwalińska

Przyjaciel Mai Chwalińskiej szczerze o jej demonach, relacjach z Igą Świątek i rodzicami. Zna ją od dziecka, teraz cieszy się Wimbledonem

2022-06-29 6:00

Maja Chwalińska zachwyca kibiców na Wimbledonie. Niespełna 21-latka rok temu przerwała karierę z powodu problemów zdrowotnych, a po 12 miesiącach osiągnęła największy sukces w dotychczasowej karierze. Nawiązała do znakomitych czasów juniorskich, gdy była stawiana tuż obok Igi Świątek. Później zmierzyła się z depresją, jednak na szczęście ma już to za sobą. Nigdy nie zwątpił w nią Piotr Szczypka, który zna dąbrowiankę od 10 lat. Przez ten czas jest jej menedżerem i przyjacielem, a sukces na Wimbledonie dał mu mnóstwo radości. W dniu przerwy pomiędzy meczem z Siniakovą a Riske obserwował trening Chwalińskiej i porozmawiał z "Super Expressem" o trudnej historii polskiej tenisistki.

„Super Express”: Po wielkim zwycięstwie z Kateriną Siniakovą poprzeczka idzie w górę. Czy mecz II rundy Wimbledonu z rozstawioną z numerem 28 Alison Riske wywołuje u Mai szczególne emocje?

Piotr Szczypka, menedżer Mai Chwalińskiej: Każdy mecz w turnieju Wielkiego Szlema jest dużym wyzwaniem, bo grają najlepsze zawodniczki na świecie. Natomiast Maja jest świetną tenisistką i na pewno nie przestraszy się przeciwniczki. Oczywiście, szacunek się należy, ale skupia się na sobie i na najlepszym przygotowaniu, żeby dać z siebie wszystko na korcie.

- Celem Chwalińskiej na ten sezon był występ w kwalifikacjach do Wimbledonu. Spodziewał się pan, że ta przygoda w Londynie skończy się tak dużym sukcesem?

- Po tym, co przeszła przez ostatnie dwa lata, jest to w pewnym sensie niespodzianka, ale z drugiej strony wiem, jaki ma potencjał, i co potrafi. Wiedziałem, że prędzej czy później przejdzie te kwalifikacje. Bardzo się cieszymy, że stało się to tak szybko. Maja bardzo dobrze gra na trawie. Grała w Wimbledonie jako juniorka i odniosła tu największe zwycięstwa jeśli chodzi o dobre przeciwniczki. Pokonała tu Cori Gauff i Martę Kostjuk. Jej gra bardzo pasuje do trawy.

Maja Chwalińska wyznała prawdę na temat relacji z Igą Świątek. Wyjątkowe chwile w trakcie Wimbledonu

Talent Mai Chwalińskiej eksplodował na Wimbledonie. Błyskawicznie podbiła serca kibiców

- Dość gładkie zwycięstwo z Siniakovą było zaskoczeniem?

- Dziewczyny pomiędzy 50. a 200. miejscem grają podobnie, bardzo dobrze. Każdy mecz jest ciężki i nigdy nie wybiegamy w przyszłość tylko koncentrujemy się na kolejnym meczu. Była bardzo szczęśliwa, że tutaj zagra. Zagrała najlepiej jak potrafi i okazuje się, że dziewczyny z pierwszej „100” również są zwykłymi ludźmi do pokonania.

- Można jedynie żałować, że taki sukces nie przyniesie korzyści w rankingu WTA.

- Szkoda, że nie otrzyma punktów do rankingu. Byłaby blisko TOP 100 i byłoby można trochę inaczej planować następne starty. Wiadomo, z jakich powodów tak się stało. Kiedyś rozpamiętywalibyśmy to bardziej, a teraz po prostu się z tym godzimy i chcemy wyciągnąć jak najwięcej doświadczenia z tego turnieju.

- Czy tak cenne zwycięstwo w debiucie wielkoszlemowym wywołało jakieś zmiany? Może dzień przerwy pomiędzy meczami był inny niż zwykle?

- Żeby dojść do tego momentu i miejsca, Maja przez wiele lat podlegała stałemu trybowi. Jest bardzo profesjonalna, zwraca uwagę na wszystko – na dietę, sen i ma zaplanowaną każdą godzinę. Pomimo debiutu w seniorskim szlemie nie ma absolutnie żadnych zmian w codzienności. Zna ten obiekt i ma swoją rutynę. Izoluje się od tego wszystkiego, co dzieje się dookoła. Skupia się na pracy i chce osiągnąć jak najlepszy wynik. Teraz ma trening, później pojedzie do hotelu, może pójdzie na krótki spacer i będzie się koncentrować na kolejnym meczu.

Hubert Hurkacz padł ofiarą klątwy? Porażka na Wimbledonie nie była zaskoczeniem, trudno w to uwierzyć

Sonda
Czy Maja Chwalińska osiągnie duży sukces?

- Wimbledon jest szczególny dla Mai. W zeszłym roku przegrała w I rundzie eliminacji, po czym przerwała karierę. Po 12 miesiącach odniosła największy sukces w dotychczasowej karierze. To musi cieszyć zarówno ją, jak i cały sztab.

- Przypomniało mi się, jak w zeszłym roku po eliminacjach powiedziała, że nie jest w stanie na tę chwilę grać. Wszystkie kontuzje, które miała przez ostatnie 2 lata, na pewno wpłynęły na jej psychikę i załamanie. To był dla niej bardzo trudny czas. Dla nas też, ale osobiście zawsze w nią wierzyłem. Gdy dowiedziałem się o jej poważnych problemach, zacząłem szukać pomocy. Myśleliśmy, jak ją z tego wyciągnąć. Maja przez ten rok wykonała bardzo dużą pracę. To nie jest tak, że została dotknięta czarodziejską różdżką i wszystko się zmieniło. Korzystała z pomocy specjalistów, jest bardzo inteligentną dziewczyną i powoli zaczęła wracać.

- Szybko podniosła się z dołka.

- W sierpniu wróciła do gry, później wróciła do turniejów. Trener Jaroslav Machovsky też jest starszy, doświadczony i wprowadzał dużo spokoju w jej życie. Przeszła ten trudny okres i już od nowego roku jest nagroda. W styczniu wygrała w Monastyrze, później w Pradze. Wróciła do swojej gry. My ją znamy i ona z tymi dziewczynami, które grają w szlemach, też grała i wygrywała. Nie jest tak, że nagle zaczęła grać w tenisa. To była kwestia czasu, która została przerwana przez trudne chwile, ale wszystko sobie poukładała i krok po kroku nabrała pewności siebie.

To już pewne! Agnieszka Radwańska wraca na Wimbledon, nadeszła kluczowa informacja

Maja Chwalińska

i

Autor: Artur Hojny / SUPER EXPRESS Maja Chwalińska - przyjaciółka Igi Świątek

- Powrót do gry już w sierpniu można nazwać błyskawicznym. Z kolei na początku października Chwalińska grała w turnieju ITF.

- Jej problemy trwały długo, ale to, że wyrzuciła wszystko z siebie i powiedziała to bliskim oraz skorzystała z pomocy, na pewno było dużym krokiem w dobrą stronę. Ludzie często borykają się z problemami i nie są w stanie tego z siebie wyrzucić. Ona jest bardzo inteligentna i dojrzała, więc tylko cieszyć się, że w tak szybkim czasie udało się jej wyjść z tych problemów. Miała też ze sobą rodzinę, przyjaciół.

- Wcześniej zdarzało się, że Maja nie była w stanie trenować. Przegrywała z emocjami.

- Wiedziałem, że dzieje się z nią coś złego. Była smutna, nic jej nie cieszyło. Gdy opisała to wszystko w internecie i rozmawialiśmy na ten temat, to były naprawdę trudne chwile. Ale od razu zaczęła myśleć, jak znaleźć innych fachowców. Już wcześniej współpracowała z psychologami, ale to była rzadka usługa i nie dawała takich efektów. Wtedy zająłem się szukaniem dla niej pomocy i nigdy w nią nie zwątpiłem. Wiedziałem, że ma nieprzeciętny talent. Przez całe życie było trzeba odciągać ją od pracy, bo miała zaplanowaną każdą sekundę. W tym wieku ciężko jest wytrzymać taki profesjonalizm.

Wychowawczyni Igi Świątek zdradza tajemnice sprzed lat. Taką byłą uczennicą! Niesamowite wspomnienia

- Tenis zdusił ją od środka?

- Jak w każdym sporcie, w pracy – jeśli człowiek bez przerwy zajmuje się jedną rzeczą to też może w pewnym momencie mieć tego dość, zwłaszcza gdy mu nie idzie. Próbowaliśmy ją od tego odciągnąć. Spędziła więcej czasu z rodziną, ze znajomymi, którzy nie są związani z tenisem, wyjechała. Odseparowanie od tenisowego środowiska, stresu i presji, jaką sobie nakładała, na pewno jej pomogło. W międzyczasie znalazła też pomoc i to zadziałało.

Dziennikarze Super Expressu po 2 rundzie Wimbledonu

- Te trudne chwile spędziła pod okiem trenera Machovsky’ego. Sukces na Wimbledonie to nagroda także dla niego.

- Maja do czasu pomiędzy 18. a 19. rokiem życia mieszkała w Dąbrowie Górniczej i trenowała tam pod okiem Pawła Kałuży. On był jej pierwszym, wieloletnim trenerem. Później przeniosła się do Bielska-Białej do naszego klubu [BKT Advantage Bielsko-Biała – przyp.red.] i od tego czasu trenuje z Jaroslavem Machovskym. Na pewno jej pomógł, bo jest bardzo spokojny, opanowany i doświadczony. Prowadził m.in. Jiriego Vesely’ego i wie, jak pomóc oraz podpowiedzieć Mai na największych turniejach.

- Przeprowadzka z Dąbrowy do Bielska zbiegła się w czasie z walką z depresją.

- Od dwóch lat Maja mieszka sama w Bielsku-Białej. Rodzice starają się ją wspierać bardziej prywatnie. Jestem właścicielem klubu, w którym trenuje. Znamy się 10 lat, mieszka blisko klubu, w którym ma też przyjaciółkę. Ta pomaga zarówno jej, jak i mnie. Wszyscy są na miejscu i blisko niej. Dla 19-letniej dziewczyny zmiana środowiska, mimo że wcześniej przyjeżdżała do Bielska i znała ludzi, nie jest łatwa. Na pewno był to dla niej trudny czas. Tym bardziej, że zamieszkała sama. Dało jej to dużo doświadczenia, a rodzice ciągle wspierają ją z Dąbrowy Górniczej.

Takich słów po Agnieszce Radwańskiej się nie spodziewaliście. Przyznała się do wszystkiego, nie zostawiła złudzeń

- Doświadczenie całego sztabu pomogło jej w trudnym okresie?

- Maja od pewnego czasu rozpoczęła współpracę z trenerem Mieczysławem Bogusławskim. To jest guru przygotowania fizycznego w naszym kraju. Też jest doświadczony i z niejednego pieca jadł chleb, więc bardzo pomógł Mai przejść przez trudne momenty. Jeśli człowiek ma talent i ma wokół siebie mądrych, doświadczonych ludzi, którzy chcą mu pomóc, to jest szansa, żeby przezwyciężyć problemy. Lepiej robić to z życzliwymi ludźmi niż samemu. Machovsky i Bogusławski to doświadczeni ludzie, którzy swoje już przeszli.

- Jak obecnie wyglądają relacje Chwalińskiej z Igą Świątek?

- Iga i Maja się przyjaźnią. Wiadomo, że Iga grała w innych turniejach i była w innym miejscu, więc w ostatnim czasie ze sobą nie trenowały, ale miały taką okazję na Fed Cupie w Radomiu. Znają się od dziecka i Iga jest dla niej inspiracją. Maja stwierdziła, że skoro ona może być tam, gdzie jest, to czemu nie ja? Fajnie, że mamy dwie takie dziewczyny z rocznika 2001.

- W czasach juniorskich były największymi talentami polskiego tenisa. Pamięta pan ich ówczesną rywalizację?

- Jestem menedżerem Mai od 11. roku życia. Grała z Igą dwa razy. Pierwszy raz na turnieju dla najlepszych dziewczyn w wieku 11 lat i wtedy Maja wygrała po zaciętym boju. Później grały w turnieju zawodowym rangi ITF i wtedy wygrała Iga. One grały dużo wspólnie, w deblu. Jeździły też na turnieje mistrzowskie, w których reprezentowały Polskę przeciwko innym krajom i nie mogły grać przeciwko sobie. Były nawet w finale Australian Open, zdobyły mistrzostwo świata do lat 16 - junior Fed Cup.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze