Roland Garross. Agnieszka Radwanska: Czasami tak cierpię, że nie mogę chodzić WYWIAD

2011-05-24 20:01

- Z każdym wejściem na kort jest coraz gorzej - mówi Agnieszka Radwańska (22 l.), która po pokonaniu Austriaczki Patricic Mayr-Achtleitner (25 l.) w pierwszej rundzie French Open robi wszystko, żeby kontuzja kręgosłupa nie przeszkodziła jej w dalszej walce o sukces w Paryżu.

- Jak się czujesz po tym meczu, czy ból bardzo ci przeszkadzał?

Agnieszka Radwanska: - Cieszę się przede wszystkim, że ten mecz był tak krótki. Rzadko się zdarza na ziemi, żeby w godzinę skończyć. Starałam się jak najmniej szarpać, nie wykonywać gwałtownych ruchów.

- Ten ból się pogłębia czy łagodzi?

- Pogłębia. Z każdym wejściem na kort jest gorzej. Robię dużo rzeczy, żeby ten ból zminimalizować, ale to jest jeden krok do przodu. Potem wchodzę na kort i są dwa kroki do tyłu. Lepiej będzie dopiero po turnieju, gdy trochę odpocznę przed sezonem na trawie. Muszę uważać, bo z kręgosłupem nie ma żartów.

- Ten ból zawsze pojawia się u ciebie po przejściu z twardej nawierzhni na ziemne korty.

- Tak, to już czwarty rok z rzędu. Czasami dostaję takich nerwobóli, że nie mogę chodzić. Dużo się ślizgam na ziemi, wtedy pracuję właściwie tylko kręgosłup i są przeciążenia.

- O dolegliwości kręgosłupa wiedzieliśmy, a teraz doszedł uraz nogi...

- Ból pojawił się dwa dni temu, na treningu. To nic poważnego. Miałam to samo na Wimbledonie dwa lata temu i teraz ból powrócił. Ale nie jest dokuczliwy,

- Nie myślałaś, żeby w związku z tymi urazami zrezygnować z gry w debla na Roland Garros?

- W deblu tak nie obciąża się kręgosłupa, nie ma tych wślizgów, które są dla niego najgorsze. Debel to taki dobre trening na punkty. W singlu są stresy, w deblu jest przyjemność. Zwłaszcza, że nie mamy z Danielą Hantuchową żadnej presji. Jeśli któraś będzie się źle czuła, to zrezygnujemy.

- Podobno piłki na tegorocznym Roland Garros są wyjątkowo szybkie.

- To prawda. Ścierają się szybko i lecą jak kamienie. Są trudne do kontrolowania. Jak ktoś traci nad nimi kontrolę, to zalicza reklamy.

- Kto wygra tutaj: Nadal czy Djoković?

- To pytanie pada wszędzie, w szatni, restauracji. Stawiam na Nadala. Ale tylko 51 procent, 49 - na Djokovicia.

- A wśród pań?

- U nas nigdy nic nie wiadomo. Dopiero po ćwierćfinałach będzie można coś prorokować.

- Masz paznokcie pomalowane na niebiesko. Nie bardzo pasują do czerwonej mączki.

- Ale pasują do niebieskiej rakiety.

Najnowsze