Przed rokiem Polacy dotarli do finału, w którym przegrali z Niemcami. Przed dwoma laty polski zespół odpadł w półfinale, po porażce z USA. – Nie wybiegamy w przyszłość, ale skupiamy się na najbliższym meczu. W ubiegłym roku nasza drużyna była bardzo bliska wygrania tego turnieju. Jeżeli będziemy o tym myśleć, nie przybliży to nas do sukcesu. Musimy się skupić na jak na najlepszym wykonaniu swojej pracy w każdym kolejnym meczu. Zobaczymy, co z tego wyniknie – kapitan reprezentacji Polski Mateusz Terczyński podczas konferencji prasowej w Sydney. Terczyński to na co dzień członek sztabu trenerskiego Hurkacza. Przypomnijmy, że „Hubi” podobnie jak Świątek od kilku tygodni pracuje z nowym trenerem. Jest nim Ivan Lendl.
– Zobaczymy, czy już teraz będzie widać zmianę w mojej grze. Na pewno jest sporo rzeczy, nad którymi chcę pracować. Przed okresem przygotowawczym ustaliśmy nasze główne cele. Jednak to jest czasochłonne. Nie można wprowadzić wielu zmian w ciągu czterech tygodni. Najważniejsze efekty będą widoczne dopiero w trakcie meczów, kiedy nabiorę pewności siebie i przyzwyczaję się do elementów, nad którymi pracujemy. Mam nadzieję, że to będzie szybki proces – przyznał Hurkacz.
Iga Świątek: Nie chcę zapeszać
Pewnych zmian w grze można spodziewać się również po Świątek, która z kolei od września trenuje pod okiem Wima Fissette’a.
Takie podatki płaci Iga Świątek! Fortuna, oddaje państwu miliony, Daria Abramowicz zdradza szczegóły
– To dopiero okaże się podczas meczów, bo jednak treningi to co innego. To nie jest tak, że przychodzą nowi trenerzy i wszystko zmieniają. Ten okres przygotowawczy, który razem przepracowaliśmy, nie był jakiś bardzo długi, właściwie trwał 14 dni. To już nie jest tak jak kilka lat temu, kiedy mógł trwać sześć tygodni. Jednak nie mamy na to wpływu i walczymy w takich warunkach jakie mamy. Jeżeli chce się rozegrać cały sezon, to trzeba się liczyć z tym, że nie ma czasu na trenowanie – powiedziała Świątek.
Belg poprowadził Polkę już podczas listopadowego turnieju WTA Finals w Rijadzie, ale oboje przyznali wówczas, że pracowali ze sobą zbyt krótko, aby wprowadzać jakiekolwiek nowe elementy.
– Zmieniliśmy kilka rzeczy, ale efekty zobaczymy w trakcie meczów. Trzeba się liczyć, że pod wpływem stresu i napięcia w trakcie gry, czasami wraca się do starych nawyków. Jednak zmieniliśmy detale i porozmawiamy o nich w dalszej części sezonu. Na razie nie chcę zapeszać – podsumowała Świątek.
Daria Abramowicz skrywała tę relację. Polska mistrzyni olimpijska zdradziła wszystko
Biało-czerwoni zagrają w grupie B w poniedziałek z Norwegią, a w środę z Czechami.