Agnieszka Radwańska

i

Autor: Instagram

Szokujące słowa Agnieszki Radwańskiej: Ostatnie miesiące to cierpienie. Byłam jak wrak

2018-12-17 15:32

Agnieszka Radwańska przez lata była najlepszą polską tenisistką i długo utrzymywała się w światowej czołówce, jednak nieustające problemy zdrowotne doprowadziły do tego, że musiała zakończyć karierę. A jej ostatnie miesiące na korcie nie wyglądały kolorowo - Cierpienie. Zmuszanie się do wyjścia na trening. Czułam się jak wrak samej siebie - opowiedziała Isia w jednym z ostatnich wywiadów.

Przez lata była na topie i choć nigdy nie udało jej się wygrać żadnego wielkoszlemowego turnieju, to nie można powiedzieć, by była zawodniczką niespełnioną. Mimo to Agnieszka Radwańska już w wieku 29 lat zakończyła zawodową karierę. Powód? Nieustające problemy zdrowotne, liczne kontuzje i choroby. A kilka tygodni po ogłoszeniu tej decyzji sama odkrywa kulisy swoich ostatnich miesięcy na korcie.

- Cierpienie. Zmuszanie się do wyjścia na trening. Nie było tak, że ja już nie chciałam grać. To moje ciało nie mogło już dłużej tego robić. Czułam się jak wrak samej siebie - opowiada Radwańska w szczerej rozmowie z "Newsweekiem". - Jedyne, co mogłam robić, to ratować się lekami, zastrzykami. Ile tak można? - dodała.

- Tenis trwa przez 10-11 miesięcy w roku. Nie ma chwili, żeby odsapnąć. Dać ciału wakacje. Grasz mecz, choć jesteś niedoleczony - z kontuzją, po grypie, po wirusie, po zatruciu. I nie mówię o treningu, tylko o tym, że trzeba w takim stanie wyjść na mecz w 40-stopniowym upale. Kiedyś nie jadłam 10 dni z powodu wirusa. I musiałam wyjść na mecz. Wygrałam, więc czekał mnie następny, a potem kolejny. To ogromne spustoszenie dla ciała - przyznała.

Kiedy dotarło do niej, że to koniec? - Dopiero jakieś dwa dni po tym, jak to ogłosiłam. (...) Nie spodziewałam się, że będzie aż taka reakcja. Coś dziwnego. Jakbym umarła. Przecież tenis to było całe moje życie - przyznała. Nie uniknęła też pytań o trudne relacje z ojcem, Robertem Radwańskim - On nas zaprowadził na kort. Pierwsze 15 lat kariery to ojciec. Ale przestaliśmy się dogadywać. Żeby się dalej rozwijać, trzeba było się rozstać. To nie było moje widzimisię. Ojcu brakowało doświadczenia w prowadzeniu zawodnika na tym poziomie. Działaliśmy intuicyjnie, uczyliśmy się w trakcie kariery. Żeby dalej być w czołówce, musiałam mieć sztab kilku osób - powiedziała Isia.

Czy gdyby mogła cofnąć się w czasie, zrobiłaby coś inaczej, lepiej? - Miałam dwie operacje: ręki i nogi w wieku 19-20 lat, czyli bardzo wcześnie, na początku kariery. Kto wie - gdybym podjęła inne decyzje odnośnie do spraw czysto zdrowotnych, może mogłabym jeszcze grać? Ale pewnych rzeczy nie dało się nadrobić - podsumowała.

Najnowsze