Radwańska: Teraz Będę gryzła trawę

2009-06-04 8:30

Najlepsza polska tenisistka w Paryżu zarobiła prawie 400 tysięcy złotych, a mimo to nie jest do końca zadowolona. - Tu nie chodzi o pieniądze. Wiem, że mogłam ugrać więcej - mówi "Super Expressowi".

Agnieszka Radwańska dotarła do 4. rundy singla i w parze z siostrą Ulą - do ćwierćfinału debla. Oba mecze przegrała po zaciętej, trzysetowej walce (w singlu 4:6, 6:1, 1:6 ze Swietłaną Kuzniecową, w deblu 6:2, 4:6, 5:7 z Suai Peng i Su-Wei Hsieh)

- Po takich porażkach zawsze jest niedosyt. Dobrze wiem, że i w singlu, i w deblu mogłam osiągnąć więcej, oba te mecze były do wygrania i mam trochę żalu do siebie, że nie wykorzystałam szansy - mówi Isia. - Ale to jest Wielki Szlem, każdy daje tu z siebie wszystko, tak naprawdę czwarta runda i ćwierćfinał to nie są złe wyniki.

Isia ma teraz kilka dni wolnych, a w przyszłym tygodniu wybiera się do Wielkiej Brytanii. Tam rozpoczyna się sezon gry na trawie.

- Sezon to za duże słowo - wyjaśnia Isia. - Zagram raptem w dwóch turniejach: w Eastbourne i Wimbledonie, gdzie mam do obrony kilka punktów.

"Kilka" to w rzeczywistości aż 970 - za ubiegłoroczny ćwierćfinał Wimbledonu i zwycięstwo w Eastbourne. Agnieszka jest wielką specjalistką od gry na trawie, ale zdaje sobie sprawę, że powtórzenie tych osiągnięć będzie piekielnie trudne.

- W Wielkim Szlemie zawsze bardzo wiele zależy od szczęścia w losowaniu, co najlepiej pokazała Samantha Stosur, która właśnie awansowała do półfinału w Paryżu - tłumaczy Isia. - Z kolei w Eastbourne będzie cała pierwsza trzydziestka i każde zwycięstwo trzeba będzie wyszarpać. Ale czy mam jakieś inne wyjście? Skoro gramy na trawie, to będę ją gryzła, żeby tylko wygrywać kolejne mecze.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze