Po ćwierćfinale Wimbledonu, triumfie w Warszawie i półfinale w Montrealu, Iga Świątek jest już w ćwierćfinale w Cincinnati. Liderka rankingu WTA od dłuższego czasu imponuje stabilnością i nieustannie wymaga się od niej samych zwycięstw. Jednak rywalki nie śpią i robią wszystko, żeby ogrywać Polkę. Każda tenisistka z czołówki ma aspiracje, by zająć miejsce Świątek na szczycie, choć najwięcej mówi się oczywiście o Arynie Sabalence i Jelenie Rybakinie. Ostatni mecz pokazał jednak, że nawet 24. w światowym rankingu Qinwen Zheng potrafi wejść na wyżyny możliwości i dyktować Idze warunki. W pierwszym secie Chinka była zdecydowanie lepsza i wygrała 6:3. Później 22-latka z Raszyna potrafiła jednak odmienić swoją grę i w dwóch kolejnych setach nie dała szans rywalce, wygrywając 12 gemów przy zaledwie 2 straconych. Okazuje się, że spory wpływ na ten rezultat miała niecodzienna zmiana, jaką podjęła Świątek.
Trener Wiktorowski namówił Igę Świątek do radykalnej zmiany
Po przegranym pierwszym secie polska tenisistka tradycyjnie zeszła do szatni. Jednak tym razem nie była to tylko przerwa toaletowa. Iga wróciła na kort w nowym stroju - biały komplet zamieniła na czarny. Kibicom może wydawać się, że to wyłącznie estetyczna zmiana, ale sama Świątek opowiedziała o jej znaczeniu. Przyznała też, że pierwotnie miała wątpliwości do pomysłu, jaki zaproponował jej trener Tomasz Wiktorowski.
- Szczerze mówiąc, to z powodu mojego trenera. Kilka miesięcy temu powiedział mi, że po przegraniu seta dobrym pomysłem może być zmiana stroju, aby móc się trochę zresetować i przejść do drugiego seta w innym klimacie. Myślałem, że to zły pomysł, ale tym razem spróbowałem i zadziałało, więc dziękuję trenerze - powiedziała Świątek po zwycięstwie z Zheng. W ćwierćfinale w Cincinnati czeka ją starcie z triumfatorką Wimbledonu, Marketą Vondrousovą.