Aryna Sabalenka jest w wyśmienitej formie. Powrót po kontuzji nie był idealny, ponieważ Białorusinka przegrała w półfinale turnieju w Waszyngtonie oraz ćwierćfinale w Toronto. Później jednak wiceliderka rankingu WTA była nie do zatrzymania i wygrała najpierw turniej w Cincinnati (gdzie w półfinale wygrała z Igą Świątek, a w finale z Jessicą Pegulą), a następnie całe US Open, gdzie znów w finale była lepsza od Peguli. Teraz 26-latka przygotowuje się do startu w Pekinie, gdzie ma szansę mocno nadgonić stratę do Igi Świątek. Polka straci 1000 punktów, bo wycofała się z turnieju, a przed rokiem zdobyła tam tytuł. Sabalenka może natomiast dużo zyskać, bo przed rokiem szybko odpadła tam z rywalizacji. Zaczyna się więc niezwykle emocjonująca końcówka sezonu, ale niespodziewanie jeden z trenerów Białorusinki skomentował jeszcze wydarzenia z US Open i to te dotyczące Świątek, a nie jego podopiecznej.
Trener Aryny Sabalenki stanął w obronie Igi Świątek
Gavin MacMillan w podcaście „Talking Tennis” mówił na temat rywalizacji Aryny Sabalenki z Igą Świątek. W pewnym momencie zwrócił uwagę na fakt, jak Polka została potraktowana podczas US Open i porównał to do sytuacji ze swoją podopieczną. W obu sytuacjach trener był oburzony tym, jak zachowano się wobec tenisistek. – Iga w US Open przeżyła bardzo przykrą porażkę z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale turnieju. Czy naprawdę powinniśmy ją oglądać w szatni? Smutną, w bardzo prywatnym momencie? Chyba nie. Nam rok temu zrobiono to samo. To bardzo złe – powiedział wprost MacMillan. Mówiąc o tym, że Sabalence i jej sztabowi zrobiono to samo, nawiązywał do sytuacji sprzed roku, gdy kamery uchwyciły wściekłą Sabalenkę po porażce w finale z Coco Gauff, która niszczyła wówczas kolejne rakiety.
Jeden z trenerów Sabalenki podkreślił też, że cały sztab Białorusinki szanuje jej największą rywalkę. – Nie ma drugiego takiego zespołu, który szanowałby Igę tak bardzo jak my. A potem jesteśmy zmuszeni oglądać taki moment. A widzieliście komentarze pod wideo? Paskudne i negatywne. Ludzie nie mają pojęcia, jak to jest wyjść przed 25 tysięcy ludzi i przegrać ważny mecz. Dajcie im moment w ciszy, samotności, niech przetrawią porażkę. Co na tym zyskujecie? Potrzebujecie dramy, żeby wypromować kobiecy tenis? Jeśli tak, to macie poważny problem – oburzał się MacMillan.