- Będą w niej błędy, które robiłem i też dlaczego je robiłem, które bym zrobił jeszcze raz, ale uważam, że niektóre były głupie, takie wsiurskie. Byłem królem życia, cieszyłem się, miałem wielki sukces, pogubiłem się. Dzisiaj podchodzę do tego z dystansem. To jest książka od lat dwudziestu - mówi Dariusz Michalczewski, były bokser w rozmowie z reporterką "SuperExpress.tv", Pauliną Koziejowską.
Jednak w obecnej chwili 48-latek ma dużo poważniejsze problemy na głowie, ponieważ w trakcie środowego zatrzymania w jego domu znaleziono niewielkie ilości białego proszku, a po przeprowadzeniu badań okazało się, że to kokaina. Jego sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gdańsku, która rozstrzygnie o dalszym losie popularnego "Tigera". - Potwierdzam, że funkcjonariusze znaleźli nieznaczne ilości białego proszku. Należy jednak pamiętać, że wokół mojego klienta pojawiają się różni ludzie i nie możemy zapewnić, że każdy z nich postępuje zawsze zgodnie z prawem. Takie osoby bywają także w jego domu, mogło się więc tak zdarzyć, że woreczek ze śladowymi ilościami narkotyków pozostawił ktoś trzeci - mówi jego adwokat, Jacek Rochowicz.