Andrzej Kostyra, Przemysław Saleta

i

Autor: Andrzej Lange

Saleta vs Gołota. POLSAT BOXING NIGHT. PRZEMYSŁAW SALETA: Gołota to dla mnie idealny rywal

2013-02-23 14:44

Dla jednych walka Andrzeja Gołoty (45 l.) z Przemysławem Saletą (44 l.) to pojedynek emerytów, dla innych - starcie legend polskiego boksu. Dla Salety to przede wszystkim spełnienie marzeń na zakończenie kariery.

Wszystko o walce Saleta vs. Gołota na Gwizdek24.pl

"Super Express":- Jak traktuje pan tę walkę: to sport czy show-biznes?

Przemysław Saleta: - Sport jest dzisiaj show-biznesem. Tak naprawdę walki sprzedają wielkie nazwiska, a nie posiadane tytuły. Darek Michalczewski ma rację, mówiąc, że ze sportowego punktu widzenia ta walka ma niewielki sens, bo żaden z nas nie dostanie potem walki o mistrzostwo świata i nie awansuje w rankingach. Mogę jednak zagwarantować, że emocje będą wielkie. Ze swojej strony ręczę, że dam z siebie wszystko, zarówno w trakcie przygotowań, jak i w ringu.

- Co pana motywuje do ciężkiej pracy?

- Ja trenuję zawsze. Nie lubię nie być w formie, więc wciąż ćwiczę. Brakowało mi na pewno konkretnego celu, bo inaczej trenuje się już na konkretną walkę. Nie potrzebuję jednak motywacji i wciąż wstaję z przyjemnością, nawet jak wszystko mnie boli. Pod koniec tygodnia czuć już wysiłek w kościach.

- Trening czyni więc mistrza?

- Tak jest zawsze, ale ja muszę zachować zdrowy rozsądek. Mam 44 lata, organizm nie regeneruje się już tak jak 20 lat temu. Łatwo się przetrenować i trzeba uważać, żeby nie przesadzić. Szczególnie w przypadku takiego zawodnika jak ja, którego do pracy nie trzeba gonić.

- Jak z formą?

- Forma jest, ale jeszcze nie taka do walki. Wiedziałem jednak, że może dojść do pojedynku z Andrzejem Gołotą, więc przez ostatnie dwa miesiące zbudowałem siłę i wytrzymałość tlenową. Teraz trzeba to jeszcze ukierunkować, czas na trening specjalistyczny, na pracę nad wytrzymałością bokserską. Muszę też zrzucić kilka kilogramów, chociażby po to, by zyskać szybkość.

- Jest pan pewny siebie przed walką?

- Nigdy nie zgodziłem się na walkę, której nie miałem szansy wygrać. Teraz także wierzę w zwycięstwo, choć oczywiście różne rzeczy mogą się zdarzyć. Nie czuję jednak niepokoju. Dla mnie to przede wszystkim superzabawa, niezależnie od tego, czy wygram, czy przegram. Mam idealnego przeciwnika na ostatnią walkę. Na zakończenie kariery nic więcej nie mógłbym sobie wymarzyć.



Najnowsze