Andrzej P. został zatrzymany w poniedziałek rano. Przez cały dzień był przesłuchiwany w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, a noc spędził w policyjnej Izbie Zatrzymań Komendy Stołecznej.
Wczoraj przed południem prokurator wystąpił do II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego dla Warszawy - Śródmieście z wnioskiem o zastosowanie wobec trenera środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego aresztowania.
- Prokuratura powołała się na uzasadnioną obawę o matactwo w sprawie, a także surową karę, która grozi zatrzymanemu. Istniała także obawa o inne bezprawne sposoby utrudniania postępowania karnego – powiedziała nam rzecznik Prokuratury Regionalnej, prokurator Agnieszka Zabłocka – Konopka.
Przypomnijmy, że P. jest głównym podejrzanym w seksaferze, która w listopadzie ubiegłego roku wstrząsnęła polskim sportem. Były trener kadry kolarek i eksdyrektor generalny PZKol jest podejrzany o zmuszanie zawodniczek do czynności seksualnych, pojenia ich alkoholem, szantażowania, a nawet gwałtów.
- To był supermocny drink. Aż mnie chwilowo zamroczyło. Zrobił drugiego drinka. Wiedziałam, że jemu się nie odmawia. To pan i władca. Popełnisz jeden błąd i wylatujesz ze sportu. A ja chciałam się ścigać. Nagle szarpnął moją rękę i zmieniając ton, aż krzyknął: na co czekasz? No, rozsuń rozporek! Nie pamiętam albo nie chcę pamiętać kolejnych kilku minut."- opowiadała anonimowo w portalu WP jedna z kolarek.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy prokuratura ma bardzo mocne dowody potwierdzające winę P.
- Sąd w pełni uwzględnił stanowisko Prokuratury Regionalnej w Warszawie co do istnienia przesłanki ogólnej, jak też przesłanek szczegółowych przewidzianych w Kodeksie Postępowania Karnego, które uzasadniały zastosowanie tymczasowego aresztowania podejrzanego – skomentowała orzeczenie sądu prokurator Agnieszka Zabłocka – Konopka.