Tour de France to zaraz po igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w piłce nożnej największa impreza sportowa. Kolarstwo we Francji jest szalenie popularne, co rok rocznie widać na trasie Wielkiej Pętli. Kolarzy dopingują tysiące kibiców, którzy muszą niekiedy spędzić kilkanaście, a czasami i kilkadziesiąt godzin w oczekiwaniu na przejazd zawodników.
Najczęściej podczas etapów górskich kibice na asfalcie malują różne hasła, która mają wspierać ich ulubieńców. Przeważnie są to nazwiska kolarzy z motywującymi, krótkimi zwrotami. Nie brakuje jednak też różnych obrazków, czy innych napisów. Niestety, są również osoby, które chcą zepsuć wielkie święto, jakim jest Tour de France. Na asfalcie pojawiają się niekiedy ogromne malunki penisów.
I gdyby nie dwóch dzielnych mężczyzn telewidzowie dostrzegaliby tak niesmaczne obrazki. Zadaniem panów jest właśnie zamalowywanie ogromnych penisów namalowanych na trasie. Holenderska telewizja NOS Sport przygotowała nawet reportaż o ich pracy. Penisy najczęściej zamieniane są na... sowy. Zajęcie, trzeba przyznać, jest niestandardowe, ale trzeba docenić trud panów, którzy dzień w dzień przemierzają setki kilometrów, aby kibice nie musieli oglądać obscenicznych obrazków.