Czesław Lang: Ludzie, którzy nie reagowali na seksaferę to chwasty i trzeba je wyrwać

2017-12-01 7:45

Czesław Lang (62 l.) zdobył srebrny medal na IO w Moskwie w 1980 r., a potem jako działacz z Tour de Pologne stworzył światową markę. Dziś, po ujawnieniu seksafery, polskie kolarstwo znalazło się w największym kryzysie w historii. - Winni są i ci, którzy wiedzieli i nic nie zrobili, i władze związku, że nie potrafiły opanować kryzysu. Tego raka trzeba wypalić żelazem - mówi "Super Expressowi" Lang.

Super Express: - Seksafera, długi, prezes przyspawany do stołka. Jak poprawić wizerunek kolarstwa?

Czesław Lang: - Od razu po tym, jak te szokujące fakty wyszły na światło dzienne, trzeba było zgłosić sprawę do prokuratury, a winnych ukarać dożywotnim zakazem działalności w kolarstwie. Zarząd nie zrobił tego. Przez złą reakcję kierownictwa PZKol stracił sponsorów i zaufanie Ministerstwa Sportu i Turystyki.

- Kiedy poprosiliśmy Maję Włoszczowską o komentarz do seksafery odpowiedziała, że nie chce się mieszać w wojenki działaczy. Pan też uważa, że seksafera to element walki o władzę w związku?

- Do tej patologii nie doszło dzisiaj, to sprawy sprzed lat. Trzeba było od razu reagować, a nie zamiatać sprawy pod dywan. Jeśli miała to być taktyka w walce o władzę, to tej wojenki nikt nie wygra. Przegra kolarstwo. Ten, kto o tym wiedział i nic nie mówił, jest szkodnikiem, chwastem, który trzeba wyrwać. Jest tak samo winny, jak sprawca tych ohydnych czynów.

- Pan słyszał o tych patologiach?

- Nic nie wiedziałem o gwałtach, mobbingu czy zmuszaniu do seksu. Krążyły plotki o romansie pewnego trenera i najlepszej polskiej zawodniczki, ale wszystko ponoć działo się za obopólną zgodą. Oboje byli dorośli, więc nikt nie wchodził w ich prywatne sprawy.

- Za czasów pana kariery dochodziło do takich ekscesów?

- Wtedy nie ścigały się kobiety, a trenerzy oddawali się pracy, a nie chorym żądzom.

- Czy w świetle ujawnionych faktów pan Banaszek powinien zrezygnować z funkcji prezesa PZKol?

- Honorowo powinien ustąpić. Nawet jeśli zachowa posadę, to nie będzie miał poparcia. Seksafera to jedno, ale równie ważne jest to, że po odejściu sponsorów związek będzie bankrutem. Zabraknie środków na opłacanie zawodników, trenerów, szkolenie. Władzę muszą przejąć nowi, młodzi, uczciwi ludzie, którzy nie są skażeni żadnymi układami i kochają kolarstwo.

Sprawdź także: Seksskandal w kolarstwie. Prezes PZKol na nagraniu: Gwałcił, dmuchał...

Najnowsze