Szef TdF uważał zresztą te pytania za całkowicie uzasadnione, bo dominacja, jaką widzimy u Pogacara w 2024 roku jest czymś rzadko spotykanym w niedawnej historii kolarstwa i może budzić pewne podejrzenia. Słoweniec z zespołu UAE Team Emirates rządzi światem kolarstwa dzięki niespotykanym dotychczas pokazom mocy demonstrowanym w wielu imprezach. Wszystko zaczęło się w tym roku już pierwszego dnia wyścigu Strade Bianche, gdzie Pogacar wygrał w Sienie po 81,1-kilometrowym solowym popisie. Dwa tygodnie później zajął trzecie miejsce w wyścigu Mediolan-San Remo. Potem przyszła niespotykana passa zwycięstw: Dookoła Katalonii, Liège-Bastogne-Liège, Giro d'Italia i Tour de France.
Kolarska federacja zatrudni szpiegów. Dostaną pieniądze za donoszenie, wszystko w majestacie prawa
Wszystkie te rywalizacje kolejno padły łupem Słoweńca. Jesienią dodał do tego GP Montrealu, wyścig szosowy MŚ i Giro dell'Emilia. Jego ostatnim celem w tym roku jest wyścig Dookoła Lombardii.
Ale chodzi głównie o sposób, w jaki „Pogi” rozgromił rywali, wprawiając kibiców w osłupienie – pisze portal. "W Giro wydawał się zdolny wygrać każdy etap, jakiego tylko zapragnął. W Tourze, mimo obecności światowej klasy rywali, takich jak Jonas Vingegaard i Remco Evenepoel, sprawił, że wszystkie wyczyny wyglądały na odniesione bez wysiłku" – podkreślono.
Pogacar zaliczył sześć zwycięstw etapowych zarówno w Giro d'Italia, jak i Tour de France, bijąc wszystkie istniejące rekordy wspinaczki.
Tragiczna informacja dotarła do Polski. Nie żyje 18-letnia kolarka, przerażające doniesienia
Dopingowa historia kolarstwa rodzi pytania
W sporcie z tak znaczącą historią dopingu jego osiągnięcia nieuchronnie rodzą pytania. Szef TdF „nie ma odpowiedzi” na pytania o wiarygodność osiągnięć Pogacara. Choć sam obserwował Słoweńca z rosnącym podziwem w trakcie Wielkiej Pętli.
– Widzimy to, co znaliśmy w dawnych latach – powiedział Prudhomme dziennikowi „La Dépêche”. – To mistrzowie, którzy rywalizują od początku do końca roku z nastawieniem, by wygrać wszystko. To, co robi Pogacar, przypomina to, czego dokonywali Eddy (Merckx, red.) i Bernard (Hinault, red.).
– Biorąc pod uwagę niedaleką przeszłość kolarstwa, pytanie (o wiarygodność wyników Pogacara – red.) nie jest nieuzasadnione – dodaje Prudhomme. Jednak sam nie odważa się wygłosić żadnych mocnych stwierdzeń.
– Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Widzę, że osiąga całkiem imponujące wyniki w wyścigach. Są w końcu testy (antydopingowe – red.), a my w walczyliśmy o niezależne agencje, dzisiaj jest tak w przypadku International Testing Agency – podkreślił szef TdF.