Największa tragedia w historii Tour de Pologne miała miejsce na 48 kilometrze trasy prowadzącej z Chorzowa do Zabrza. Lambrecht miał najechać na odblask drogowy, przez co stracił panowanie nad kierownicą. Wpadł do rowu, a następnie z dużym impetem uderzył w betonowy przepust. Przy kolarzy od razu pojawili się lekarze, którzy podjęli akcję reanimacyjną.
Lambrecht do szpitala został przewieziony karetką. Niestety jego obrażenia okazały się zbyt poważne i Belg zmarł na stole operacyjnym. - Z badania sekcyjnego wynika, że bezpośrednią przyczyną zgonu był uraz wielonarządowy, w szczególności uraz jamy brzusznej z masywnym krwotokiem wewnętrznym - brzmiały wyniki sekcji zwłok. Całą sprawą zajęła się prokuratura.
Zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz poinformowała natomiast, że śledczy przesłuchali kilku kolarzy, którzy byli świadkami wypadku. - Przesłuchani zostali wszyscy, którzy feralnego dnia widzieli, a później pomagali rannemu koledze. Przesłuchaliśmy dyrektora sportowego grupy, menadżera, lekarza grupy, dwóch mechaników, a także dwóch kolarzy, którzy jechali najbliżej ofiary wypadku - powiedziała na łamach "Dziennika Zachodniego" prokurator. Zeznania kolarzy do czasu uzyskania kompletu dokumentów nie zostaną ujawnione.