Do nieszczęścia Szurkowskiego doszło 10 czerwca podczas wyścigu weteranów w Kolonii. W kraksie doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę. W Niemczech przeszedł kilka operacji kręgosłupa i twarzy.
- Pierwszy raz swoją twarz zobaczyłem po półtora miesiąca w widzie, bo tam było lustro – opowiada czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju, który od trzech miesięcy jest rehabilitowany w szpitalu w Konstancie koło Warszawy. - Teraz już w nowym ośrodku, który jest filią centrum medycznego z Kamienia Pomorskiego. Będzie ćwiczyć bardziej intensywnie niż dotychczas, docelowo nawet do 280 minut dziennie, oczywiście z przerwami – opowiada Iwona Szurkowska.
Ośrodek w którym pozostaje Szurkowski dysponuje egzoszkieletem, który jest niezbędny do rehabilitacji. – Mąż jest bardzo zadowolony. Czuje się dobrze, aklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Pozostanie w tym ośrodku na pewno do świąt Bożego Narodzenia – wyjaśniła Szurkowska.
Co będzie dalej? Ryszard Szurkowski w przyszłość patrzy optymistycznie: - Powoli, powoli, ale coś pozytywnego się dzieje. Cały czas idziemy w tym kierunku. To powtarzają mi rehabilitanci – ujawnia mistrz świata.
Małżonka wybitnego kolarza Iwona Szurkowska wierzy w szczęśliwy finał. - 75 -ta rocznica urodzin Ryszarda będzie bardzo huczna. Będzie więcej ludzi. Jeszcze nie raz z Rysiem zatańczymy - mówi w reportażu „Alarm”.