Carmina Clipea była ukochaną Bjorga Lambrechta. 22-latek zginął w tragicznym wypadku. W Polsce towarzyszyła mu m.in. rodzina, która dopingowała go na trasie wyścigu, w którym miał walczyć o zwycięstwo. Mówiono, że jest on wielkim talentem, który miał rywalizować za kilka lat w wyścigach pokroju Tour de France czy Vuelty a Espany.
Belg został pożegnany przez kobietę wzruszającym wpisem na Instagramie. - Droga bratnia duszo, kochanku i najlepszy przyjacielu. Żadne słowa nie wyjaśnią, jak bardzo za tobą tęsknię... to uczucie pustki, dziura, jaka we mnie została. Zawsze będę za tobą tęsknić, tak jak gwiazdy tęsknią za słońcem na porannym niebie. Byłeś moim szczęściem. Nadal nie mogę uwierzyć, że zostawiłeś nas tutaj samych... Daj nam siłę, byśmy przez to wszystko przeszli. Będę tęsknić i kochać Cię zawsze aniele - napisała.
Do wpisu Clipea dodała także wiele zdjęć - nie tylko wspólnych, ale także tych, które są ciepłymi wspomnieniami z ich wspólnego życia. Ostatnia fotografia pokazuje drogę skrytą w ciemnościach spowodowanymi przez ciemne chmury. Pod wpisem pojawiają się liczne słowa wsparcia dla kobiety.
Na 48. kilometrze trzeciego dnia zmagań, zawodnik wpadł do rowu i uderzył w betonowy przepust. - Belg najechał na plastikowy odblask na asfalcie, poślizgnął się i wpadł do rowu. Wszyscy myśleli, że szybko wstanie i wróci na trasę. Jak się okazało, stało się coś tragicznego. Naprawdę nic nie wskazywało, że coś takiego może się wydarzyć. Zwykły pech, nic więcej - mówi dyrektor sportowy reprezentacji, Andrzej Sypytkowski.
Zmarł na stole operacyjnym. Zawodnik miał mieć urwaną śledzionę i poważne obrażenia wątroby. Z tego powodu, we wtorek zrezygnowano ze ścigania. Etap zneutralizowano i zawodnicy kilkukrotnie oddawali cześć zmarłemu koledze. Nie brakowało łez i chwil wzruszenia.