- To będzie szalony mecz, bo zagramy nie tylko przeciwko znakomitej drużynie polskiej, ale i jej 6 tysiącom niesamowitych fanów - zdawał sobie sprawę gwiazdor tureckiej ekipy, Hedo Turkoglu (30 l.).
To nie on był jednak bohaterem drużyny rywali. Okazało się, że młody, mało znany środkowy Omer Asik (23 l.) znalazł sposób na polskie "dwie wieże", zdobył 22 pkt i zdominował grę pod koszem. Do tego wystarczyło dodać "trójki" trafiane w kluczowych momentach, doskonałego Ersana Ilyasovy (22 l.) i sukces Turków stał się faktem.
- Środkowy, o którym nigdy nie słyszałem, ogrywał nas, a mnie szczególnie, jak chciał. Dzisiaj to on zasługiwał na 34-milionowy kontrakt w NBA, a nie ja - przyznał samokrytycznie Marcin Gortat (25 l.), który rzucił 21 pkt, najwięcej w zespole biało-czerwonych. - Punkty nie mają znaczenia, jeśli się nie wygrywa - mówił nasz środkowy.
Przeciwnicy grali sprytnie, spokojnie, twardo w obronie i świetnie w strefie podkoszowej. Sromotnie przegraliśmy z nimi klasyfikację zbiórek: 26-39. Nasze czołowe "strzelby" - Michał Ignerski (29 l.) i David Logan (27 l.) - praktycznie nie istniały.
- Graliśmy kiepsko w obronie i źle w ataku - komentował trener Muli Katzurin (55 l.). - Rywale przewyższali nas fizycznie, być może byliśmy zmęczeni, a w głowach za dużo się działo.
Sytuację próbował ratować na starcie druiej połowy Maciej Lampe (24 l.), zdobywając 9 pkt w 5 minut, ale doszliśmy tylko na 6 "oczek" (50:56). W czwartej kwarcie ich przewaga niestety już tylko rosła.
W sobotę Polacy zaczynają w Łodzi mecze II rundy, w której zmierzą się z Hiszpanią, Słowenią i Serbią.
- Wszystkie drużyny są bardzo silne - analizuje Lampe. -- Jeśli chcemy coś tam wygrać, trzeba grać swoją koszykówkę, dużo lepszą niż dziś.