Serbowie chcieli rozszarpać Gortata

2009-09-14 8:00

Oddala się awans polskich koszykarzy do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Na początek II rundy EuroBasketu 2009 Polacy ulegli w Łodzi Serbii 72:77 i pozostają w grze z jedną wygraną na koncie. Każda kolejna porażka może pozbawić biało-czerwonych szans na wejście do ósemki.

Niestety, tak jak przewidywał Michał Ignerski (29 l.), po kilku meczach ME rywale doskonale już wiedzą, jak pozbawić polski zespół największych atutów. W poprzednim spotkaniu Turcy wyłączyli z gry superstrzelca Davida Logana (27 l.) i nie mieliśmy szans. Serbowie też uznali, że to będzie recepta na sukces. Amerykanin z polskim paszportem rzucił 10 pkt przy zaledwie 33-procentowej skuteczności.

Jeden z najsłynniejszych europejskich trenerów Dusan Ivković (66 l.) przygotował jeszcze jedną niespodziankę dla gospodarzy. - Uznaliśmy, że musimy się skupić nie tylko na Loganie, ale i Macieju Lampe - wyznał "Duda". Efekt: 6 pudeł na 7 rzutów i zaledwie 2 pkt Lampego.

Praktycznie osamotniony na placu boju pozostał w tej sytuacji nasz lider Marcin Gortat (25 l.). Środkowy Orlando Magic toczył heroiczne boje z centrem Oklahoma City Thunder Nenadem Krsticiem (26 l.) i jego kolegami. Walka była wyjątkowo twarda, zupełnie jakby Serbowie chcieli rozszarpać Marcina.

Po meczu Gortat pokazywał podrapaną twarz. - Tutaj uderzył Kosta Perović, tam niżej Krstić, a z boku swoje dołożył... Szymon Szewczyk - wyliczał swoje rany.

"Polski Młot" był w sobotę na parkiecie pełne 40 minut, rzucił 16 pkt, zebrał 9 piłek, dodał 2 bloki i 3 asysty. - Gdyby mecz trwał 50 minut, Marcin grałby 50 minut - skwitował trener Muli Katzurin (55 l.). - Nie mam go kim zastąpić - przyznał Izraelczyk.

W 26. minucie trafiający jak na zawołanie z dystansu rywale prowadzili już 56:40. Polscy gracze popełniali masę prostych błędów, naciskani gubili piłkę, fatalnie podawali. Katzurin sięgnął w końcu po zmienników.

Doskonała była zmiana popełniającego błędy Krzysztofa Szubargi (25 l.) na Łukasza Koszarka (25 l.). To dzięki rozgrywającemu włoskiej Caserty wróciliśmy do gry. 5 minut przed końcem po wejściu "Koszara" było zaledwie 64:62 dla Serbów. To wszystko, na co nas było stać.

- Zabrakło lidera w końcówce - uważa Gortat. - Jeśli pierwsza piątka robi minus 16 punktów, a druga wychodzi na parkiet i odrabia straty, to coś musi znaczyć. Ktoś chce grać, a komuś się nie chce. Niektórzy muszą spojrzeć w lustro przed poniedziałkowym meczem ze Słowenią - stwierdził Gortat.

- Jeszcze walczymy o awans - zapowiada Koszarek. Ale jeśli Polacy nie dadzą dziś rady Słowenii, może być po wszystkim.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze