W reprezentacji mnie nie chcą

2007-10-23 23:27

Obrzut walczy o miejsce w Indiana Pacers. Jeszcze kilka dni i okaże się, czy spełni życiowe marzenie, czy też poszuka innego klubu.

Polski środkowy Łukasz Obrzut (25 l.) dostał się na przedsezonowy obóz Indiana Pacers, ale wciąż nie wiadomo, czy może liczyć na coś więcej w zawodowej koszykarskiej lidze NBA. W ciągu najbliższego tygodnia powinno się wyjaśnić, czy Polak zostanie w klubie w startującym 31 października sezonie. Jeśli się nie uda, będzie szukał zajęcia w niższej lidze.

"Super Express": - W meczu z Chicago Bulls zagrałeś niespełna trzy minuty. Jakie wrażenia po debiucie w NBA?

Łukasz Obrzut: - To wspaniałe uczucie być na parkiecie w oficjalnym spotkaniu ligi zawodowej. Dla mnie każdy dzień w NBA jest świętem. Gra w najlepszej lidze świata była marzeniem mojego życia. Fakt, że przez te trzy minuty nie zdążyłem wiele zrobić, ale starałem się pokazać z najlepszej strony. Jestem głodny gry i sukcesów.

- Nie zagrałeś w pierwszych pięciu meczach przedsezonowych. Nie denerwuje cię, kiedy z ławki oglądasz grę kolegów?

- Absolutnie nie. Jestem bardzo cierpliwy, mam w sobie pokorę, uczę się przez cały czas. Spokojnie czekam na swoją kolej. Pracuję nad sobą.

- Z Indianą masz kontrakt niegwarantowany, co oznacza, że w każdej chwili drużyna może się ciebie pozbyć. Co zrobisz, gdy Pacers podziękują ci przed rozgrywkami?

- Zamierzam grać przez rok w NBA Development League. Pokazywać się tam z jak najlepszej strony. Z tej ligi będę miał otwartą drogę do wszystkich zespołów na świecie i oczywiście do NBA.

- Czym się różnią treningi w NBA od ligi akademickiej, z której przyszedłeś?

- W NBA trenerzy kładą nacisk na trening indywidualny. Czyli na grę w obronie i jeden na jednego. Poświęcają mi bardzo dużo uwagi.

- Nad czym musisz jeszcze popracować?

- Nad obroną, ona jest bardzo ważna dla trenera Pacers Jima O'Briena.

- Jak przyjęli cię koledzy z drużyny?

- Bardzo ciepło, nie dają mi odczuć, że jestem nowy. Najbardziej zakolegowałem się z rozgrywającym Jamaalem Tinsleyem. Fajny z niego kumpel.

- Przestałeś odbierać telefony od dziennikarzy, co się stało?

- Przepraszam bardzo, ale miałem ich codziennie tak wiele, że nie dawałem rady. Dzwoniono do mnie o różnych porach dnia i nocy, a ja po prostu nie mam czasu na wywiady. Po treningach jem i odpoczywam.

- Jak się relaksujesz?

- Najchętniej czytam książkę albo idę do kina.

- Wynająłeś już mieszkanie w Indianapolis?

- Nie musiałem, mieszkam w hotelu, w luksusowych warunkach. Niczego mi nie brakuje. Klub zadbał o wszystko.

- Chciałbyś kiedyś zagrać w reprezentacji Polski?

- Zawsze o tym marzyłem, ale najwyraźniej kadra nie jest mną zainteresowana. Szkoda.

Najnowsze