„SE”: - Podobno „zimny wychów” to podstawa budowania charakteru… - zagadnęliśmy zawodniczkę warszawskiej Skry przed odlotem do RPA.
- Dwa razy zdarzyło mi się rzucać przy minus 14 stopniach. Nie było łatwo – wyjawiła „Super Expressowi” najlepsza młociarka świata. - Najgorzej było z dłońmi, policzkami i stopami. Do „zimnego wychowu” jestem już przyzwyczajona, ale na dłuższą metę nie da się w takich warunkach wykonać solidnej roboty. Na razie nie mam żadnych problemów zdrowotnych i chcę to utrzymać.
- Czy stary rok zamknęła pani w poczuciu całkowitego spełnienia?
- Spełniło się wszystko, co zaplanowaliśmy z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim. Może poza tym, że rekord świata nie padł podczas czempionatu w Pekinie, a wcześniej. A jednak mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej. Mam wielka motywację. To już trzeci miesiąc moich przygotowań. Oddałam około tysiąca rzutów, młotem i kilkunastokilogramowym ciężarkiem.
- A nie zaszkodzi przygotowaniom to, że władze Warszawy odbierają Skrze zajmowany teren?
- Nie powinno, bo będę tu rzadko przed igrzyskami. Ale rzeczywiście, trenowałam ostatnio na boisku, z którego w każdej chwili mogą mnie wyprosić.
- Co nowego pojawiło się w treningu i ...w diecie? Nadal jajka to numer jeden?
- Dodaliśmy pewne ćwiczenia w treningu funkcjonalnym, choćby na deskorolce. A na talerzu jajka już nie pojawiają się codziennie. Teraz nie wyobrażam sobie śniadania bez owsianki.
- Nie irytuje pani, że już kilka miesięcy przed igrzyskami wciska się pani na szyję złoty medal?
- Dlaczego? Przecież jestem faworytką i nie paraliżuje mnie to. Przyzwyczaiłam się do tego. Mam świadomość, że kibice oczekują ode mnie tego medalu. On jest na wyciągnięcie ręki. Nie wypada mi mierzyć niżej. Powiedziałam to już w ubiegłym roku i brnę w tym kierunku (smiech).
- Liczy się pani, że rywalki mogą się zmobilizować szczególnie przed Rio?
- Jestem tego świadoma. Byłoby fajnie, gdyby na rzutni była konkurencja i ciekawa walka, a nie ponad cztery metry przewagi, jakie miałam w sezonie 2015.
- Ewentualny sukces w Rio chyba nie zakończy pani kariery?
- Mogę zadeklarować na 80 procent, że kariery nie zakmończę.
Anita Włodarczyk: Nie wypada mierzyć poniżej złota
Anita Włodarczyk (31) poleciała do Afryki Południowej. Mistrzyni i rekordzistka świata w rzucie młotem (81,08 m) chce potrenować w słońcu i cieple. Ostatnio trenując w Warszawie trafiła na ostre mrozy.