Po ujawnieniu przez "Super Express", że część kadrowiczów (nie dotyczy to Anity Włodarczyk) została wyrzucona z hotelu na terenie ośrodka za wnoszenie zabronionego piwa, ostro odpowiedziała Joanna Fiodorow, zaatakowała mistrzynię olimpijską, zarzucając jej "gwiazdorzenie". Włodarczyk zaprzeczyła. Wczoraj wypowiedział się dla PAP dotychczas milczący jej trener Krzysztof Kaliszewski (45 l.).
- Argumenty Fiodorow, że wyrzucaliśmy innych zawodników z rzutni są absurdalne. Nic takiego nie miało miejsca, chociaż zawodnicy z drugiej grupy szkoleniowej przyszli na rzutnię wtedy, gdy my mieliśmy rezerwację. Zgłosiliśmy to tylko do kierownictwa ośrodka - mówi Kaliszewski.
Kaliszewski sugeruje brak dyscypliny w drugim obozie, uważa, że za dużo zajmowali się wycieczkami turystycznymi: - Można jeździć i zwiedzać, ale nie może to mieć wpływu na proces treningowy i plany szkoleniowe innych uczestników zgrupowania, bo to nie fair. To nie biuro turystyczne, tylko obóz sportowy.
Kaliszewski odniósł się też do zarzutów, że trenuje zawodnika z Kataru, zwracając uwagę, że z grupą Pawła Fajdka też trenuje Słowak Marcel Lomnicky. I zapowiedział, że pojedzie z Włodarczyk na obóz do Kataru, nawet przy sprzeciwie PZLA. - Jeśli będzie to konieczne, to pokryjemy koszty obozu z własnych środków - zapowiedział.
Trener mistrzyni olimpijskiej zaznacza, że od stycznia nie otrzymuje z PZLA pensji. - W marcu dostałem tylko propozycję kontraktu, w którym nastąpiły zmiany i chciałbym się dowiedzieć dlaczego. Nie wiem, czy znajdziemy kompromis. Jestem zdruzgotany tym, co robi związek - kończy rozmowę w PAP.