- Jak ciężki kamień spadł wam z serca po obronie mistrzostwa?
- Emocje były do samego końca, podobnie jak przed rokiem, gdy też wszystko rozstrzygało się w ostatniej kolejce. Cieszę się, że jesteśmy mistrzami. Przez pół sezonu goniliśmy, goniliśmy i w końcu dogoniliśmy rywali.
- Co czuliście w końcówce meczu, gdy równolegle Jagiellonia doprowadziła do remisu 2:2 z Lechem?
- W 86. minucie usłyszałem od chłopca, który podawał piłki, że jest 2:0 dla Lecha więc byłem bardzo spokojny. Podobno nie odświeżał mu się internet (śmiech). Jak się później okazało, było tam 2:2 więc gdy dotarła do nas ta informacja to była nerwówka, ale wszystko dobrze się skończyło.
- Rywale do tytułu gubiąc punkty też wam pomogli w zdobyciu tego mistrzostwa.
- Nie, to my zapracowaliśmy na ten tytuł. Mieliśmy bodajże 12 punktów straty i je odrobiliśmy. W rundzie finałowej wyszliśmy na pierwsze miejsce, na które tak długo czekaliśmy. Ok, ktoś powie, że pozostałe mecze poukładały się pod nas, ale my musieliśmy też swoją pracę wykonać.
- W trakcie sezonu mieliście momenty zwątpienia?
- Były cięższe momenty, ale pokazaliśmy charakter na boisku i w szatni. Mieliśmy też wspaniałego trenera, który już pierwszego dnia po przyjściu wpoił nam to, byśmy cieszyli się piłką, delektowali się grą i wychodzili na każdy mecz z uśmiechem. To Jackowi Magierze należą się największą brawa.
- Którą to już młodość przeżywasz?
- Mimo że mam 36 lat to w środku czuję się na jakieś 28. Tak też się zachowuję. Nie chciałbym żeby kibice patrzyli w moją metrykę, tylko na to co prezentuję na boisku. Powiem krótko, ja się dopiero rozgrzewam.
- Czego dowodzą 572 minuty bez straconej bramki.
- To tylko statystyki. Oglądałem w sobotę finał Ligi Mistrzów i tak sobie patrzyłem na tego Ronaldo i pomyślałem „kurde, strzelił dwie bramki Buffonowi, a mi żadnej”. To była dla mnie taka mała satysfakcja. Chcemy tam zagrać po raz kolejny. Mistrzostwo zdobyliśmy, teraz czas na Ligę Mistrzów.
Arkadiusz Malarz: Nie patrzcie w moją metrykę, ja się dopiero rozgrzewam!
Legia zremisowała bezbramkowo z gdańską Lechią, a dzięki remisowi 2:2 w meczu Jagiellonii z Lechem, tytuł mistrza Polski zostaje w Warszawie. Jednym z bohaterów Legii w tym sezonie był bramkarz Arkadiusz Malarz, który nie stracił bramki w sześciu ostatnich meczach.