Wprawdzie Szymon Włodarczyk w dorobku ma już dwa tytuły mistrzowskie, ale jego wkład w te osiągnięcia jest znikomy. W każdym razie pod względem już zdystansował ojca, Piotra Włodarczyka, przed laty cenionego ligowego napastnika i reprezentanta Polski. Jesienią strzelił premierowego gola dla warszawskiej drużyny w Pucharze Polski w starciu z Motorem Lublin. Dzięki niemu Legia awansowała do ćwierćfinału tych rozgrywek. W Ekstraklasie debiutował latem 2020 roku. Na finiszu zmagań postawił na niego trener Aleksandar Vuković. Teraz młody napastnik ponownie pracuje z serbskim szkoleniowcem, który krok po kroku wprowadza go do pierwszej drużyny. Tak piłkarza scharakteryzował Jacek Zieliński, dyrektor Legii podczas zgrupowania w Dubaju. - Włodarczyk to utalentowany zawodnik - powiedział Zieliński. - Tak jak każdy młody ma swoje deficyty, nad którymi musi jeszcze pracować, np. grę w „kontakcie” z rywalem. Jest silny, ale nie umie jeszcze tego wykorzystać. Wcześniej był jak „trzcinka”, a teraz zmężniał. Przez to nie umiał tego wykorzystywać, bazował na szybkości. Teraz jest ten etap, w którym będzie się uczył używać swojego ciała. Ma „timing” wyjścia na prostopadłe podanie, jest szybki i dysponuje uderzeniem z obu nóg. To są jego plusy. Do tego musi dokładać kolejne rzeczy - zaznaczył dyrektor sportowy Legii.
„Był jak trzcinka, ale teraz zmężniał”. To największa perełka Legii Warszawa?
Należy do najbardziej obiecujących piłkarzy Legii. Szymon Włodarczyk powoli wchodzi do pierwszego zespołu mistrza Polski. Podczas zgrupowania w Dubaju dostał szansę i strzelił nawet gola w sparingu z Rygą. Czy w trakcie rozgrywek zrobi kolejny krok w hierarchii napastników stołecznego klubu?