Zdecydowanym faworytem meczu Lech Poznań - Korona Kielce byli gospodarze. "Kolejorz" po rundzie zasadniczej sezonu 2016/17 Ekstraklasy zajmował trzecie miejsce w tabeli i miał tylko dwa punkty straty do prowadzącej Jagiellonii Białystok. W stolicy Wielkopolski poważnie więc mogą myśleć o zdobyciu mistrzostwa Polski. Na pierwszy ogień w decydującej części sezonu do Poznania zawitała Korona, która rzutem na taśmę znalazła się w ósemce. Dzięki temu podopieczni Macieja Bartoszka osiągnęli cel i utrzymali się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pozostałe spotkania "Scyzory" mogą więc zagrać bez zbędnej presji.
W poprzedniej kolejce Lech rozjechał przy Bułgarskiej Ruch Chorzów 3:0. Fani poznaniaków mieli więc uzasadnione powody, by spodziewać się kolejnego łatwego zwycięstwa swoich pupili. Gdy w siedemnastej minucie po ładnym strzale Darko Jevticia piłka zatrzepotała w siatce Milana Borjana, wydawało się, że ekipa Nenada Bjelicy znowu zainkasuje trzy punkty. Tymczasem cztery minuty później na strzał z dystansu zdecydował się Mateusz Możdżeń. Po uderzeniu pomocnika kielczan, piłka odbiła się jeszcze od głowy Macieja Wilusza i wpadła do bramki obok bezradnego Jasmina Buricia.
Na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy błąd popełnił Bartosz Rymaniak. Defensor przyjezdnych powalił w polu karnym Marcina Robaka i sędzia Szymon Marciniak wskazał na "wapno". Do piłki podszedł sam poszkodowany i "Kolejorz" znowu był na prowadzeniu. Nie zdołał go dowieźć jednak nawet do przerwy. W ostatnich minutach pierwszej odsłony Korona również dostała karnego, a Buricia z jedenastu metrów pokonał Jacek Kiełb.
O ile pierwsza połowa była dość wyrównana, to w drugiej przeważała... Korona. Skazywana na pożarcie drużyna raz po raz śmiało atakowała gospodarzy i kilka razy była naprawdę bliska kolejnego gola. Gorąco zrobiło się między innymi w siedemdziesiątej trzeciej minucie, gdy najpierw pojedynek oko w oko z Kenem Kallaste wygrał Burić, a po chwili dobitka Miguela Palanki minimalnie przeszła obok celu. W siedemdziesiątej dziewiątej minucie zdaniem sędziego Marciniaka Możdżeń sfaulował w polu karnym Jevticia i mieliśmy trzeci rzut karny. Ten był jednak wyjątkowo wątpliwy. Nie zmienia to faktu, że Marcin Robak po raz kolejny okazał się pewnym egzekutorem i Lech, choć niezasłużenie, prowadził 3:2. Do końca spotkania nic wielkiego się już nie wydarzyło i "Kolejorz" w bólach zgarnął arcyważny komplet punktów.
Dzięki piątkowemu triumfowi Lech Poznań, przynajmniej na kilka godzin, został liderem Ekstraklasy. Zespół Nenada Bjelicy ma punkt przewagi nad Jagiellonią Białystok. W kolejnej kolejce "Kolejorz" zagra na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Korona Kielce jest ósma. W następnej serii gier przy Ściegiennego podejmie Jagiellonię.
Lech Poznań - Korona Kielce 3:2 (2:2)
Bramki: Darko Jevtić 17, Marcin Robak 42 (k), 80 (k) - Mateusz Możdżeń 21, Jacek Kiełb 45 (k)
Żółte kartki: Tettech, Kostewicz - Grzelak, Rymaniak, Dejmek, Możdżeń
Lech: Burić 5 - Kędziora 3, Bednarek 3, Wilusz 2, Kostewicz 3 - Tetteh 3 (70. Kownacki 2), Trałka 3 - Makuszewski 3 (61. Radut 4), Majewski 3 (81. Gajos 2), Jevtić 5 - Robak 5
Korona: Borjan 3 - Rymaniak 2, Dejmek 3, Grzelak 3, Kallaste 3 - Możdżeń 5, Żubrowski 4 - Palanca 4, Aankour 3 (85. Cebula 2), Pyłypczuk 2 (57. Abalo 2) - Kiełb 4