- Po co Saganowski w Legii? Po to, żeby stał w polu karnym i wykańczał akcje. Najważniejsze są pierwsze bramki, po nich schodzi presja - mówił uradowany "Sagan" po meczu z Łotyszami.
Kilka miesięcy temu Saganowski spadał z Ekstraklasy z ŁKS-em Łódź. Teraz ponownie trafił do Legii. Metalurgsowi strzelił trzy gole, a mógł... przynajmniej drugie tyle.
- Szkoda sytuacji, w której strzelałem piętą i uderzenia głową z 4 metrów, bo to powinno siedzieć. Gdyby jednak ktoś przed meczem powiedział mi, że zdobędę trzy gole, to odparłbym: spokojnie, chcę strzelić choćby jednego - uśmiecha się napastnik Legii, którego już w niedzielę czeka kolejny sprawdzian.
- W meczu z Borussią zmierzymy się z gwiazdami naszej reprezentacji, więc to sparing na wysokim poziomie. Każdy mecz jest dobry, żeby jeszcze lepiej ustawić celownik, a w szczególności spotkanie z mistrzami Niemiec - podsumowuje Saganowski.
W następnej rundzie pucharów rywalem Legii będzie SV Ried.