"Super Express": - Ostatnia wygrana z Jagiellonią mocno podbudowała Polonię?
Edgar Cani: - I to jak! Po dwóch gówn... meczach, które przegraliśmy, potrzebowaliśmy wygranej. Po raz pierwszy w tym sezonie strzeliliśmy cztery gole w jednym spotkaniu i to też dobry znak. Jesteśmy w dobrej formie, na Legię jedziemy po zwycięstwo.
- Legia też myśli o trzech punktach. Kto jest faworytem?
- Na sto procent Polonia! OK, trochę żartuję, w końcu gramy na wyjeździe, ale uważam, że Polonia jest lepsza. A Legia dobrze mi się kojarzy, bo w pierwszym meczu derbowym zdobyłem gola, dzięki czemu wygraliśmy 2:1. To była moja pierwsza bramka w Polsce, od tamtego czasu poczułem się tu pewniej.
- Atmosfera będzie bardzo gorąca. Nie przestraszycie się kibiców Legii?
- Ani trochę. Polonia lubi takie mecze. Im głośniej będą na mnie gwizdać, tym lepiej. Bo to znaczy, że się mnie boją. Im lepszy piłkarz, tym więcej gwizdów dostaje.
- Wszyscy chwalą atak Polonii. Twoja współpraca z Dwaliszwilim układa się coraz lepiej.
- Tak, mimo że niedawno bardzo brzydko się do mnie odezwał.
- Jak to?!
- Graliśmy towarzyski mecz Albania - Gruzja. Strzeliłem gola dla Albanii, a Dwaliszwili miał potem dobrą okazję do zdobycia bramki dla Gruzji. Nie wykorzystał jednak karnego, a zaraz potem sfaulował naszego piłkarza. Zrobiła się awantura, chciałem go ochronić, więc odciągnąłem go od moich kolegów. On nie widział, kto go tak ciągnie i wrzasnął do mnie: "fuck off". Po meczu mocno się uśmialiśmy z tej sytuacji. Mam nadzieję, że i po meczu z Legią będziemy mieli powody do śmiechu.