Trener Orest Lenczyk (67 l.) kpi z tych, którzy nazywają go cudotwórcą. Ale to, co w ciągu półtora tygodnia zrobił z zespołem Cracovii, jest naprawdę cudowne. Odmienione "Pasy" pokonały "Kolejorza" zasłużenie. Tak naprawdę ich zwycięstwo powinno być wyższe.
Wystarczył jeden dzień
Od pierwszego gwizdka świetny mecz rozgrywał Matusiak. Ściągnięty przez Lenczyka z Widzewa były reprezentant Polski trenował z krakowskim zespołem zaledwie jeden dzień, ale to wystarczyło. "Radomatu" ośmieszał obrońców Lecha, imponując technicznymi zagraniami i dryblingami, którymi popisywał się przed laty w Bełchatowie i kadrze.
- Kontynuujemy świetną współpracę z trenerem Lenczykiem, którą zaczęliśmy jeszcze w Bełchatowie - mówił Matusiak. - Ten szkoleniowiec jest jak magnes, który mnie przyciąga. Mój debiut byłby jeszcze lepszy, gdybym strzelił bramkę, ale najważniejsze, że wygraliśmy.
Asysta bez kopnięcia
Matusiak jednak gola nie zdobył. Zaliczył za to efektowną asystę, przepuszczając piłkę między nogami po centrze Dariusza Pawlusińskiego. Za chwilę Paweł Sasin spokojnie trafił do pustej bramki.
- To był mój pierwszy kontakt z piłką i od razu strzeliłem gola - cieszył się Sasin, który moment wcześniej wszedł na boisko. - Nie śniło mi się, że możemy pokonać Lecha. Jesteśmy teraz zupełnie inną drużyną, trener Orest Lenczyk ustawił nas w inny sposób i zmieniliśmy się nagle nie do poznania. Cracovia się cieszy, a Lech ma problem. To już druga kolejna porażka poznaniaków, którzy prezentują się słabiutko. A już w czwartek rewanż z Brugge.
- Przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Niestety, nie da się wygrać meczu, jeśli zaczyna się grać dopiero po stracie bramki - nie krył rozczarowania trener Jacek Zieliński. - Szkoda tego meczu, ale myślimy już o tym, co będzie w czwartek. Trzeba zresetować głowy i wierzę, że będzie to inny zespół.