Michał Listkiewicz: Gdzie jest Hania?

2011-11-22 3:00

Wzruszający wieczór spędziłem w warszawskim teatrze Kamienica. Na 100-lecie stołecznej Polonii odbył się piękny spektakl "Czarne serca" autorstwa Domana Nowakowskiego.

Historia Polski, Warszawy, starej kamienicy, starego klubu - wzruszające. Wierzyłem łzom Ireny Szewińskiej, Waldemara Marszałka, Jerzego Piskuna, Jurka Piekarzewskiego, sam się wzruszyłem, gdy stary kibic Jan Lityński czytał list prezydenta Komorowskiego. Nawet obecni w teatrze sympatycy odwiecznego - i niewiele młodszego - rywala, Legii, bili brawo. Niestety, na uroczystość nie dotarła osoba, która MUSIAŁA tam być: prezydent Warszawy. Wstyd, pani Haniu!

Jeszcze pani minister Mucha nie weszła do swego gabinetu, a już zaczęto ją pouczać i oceniać. Wolnego! Dajcie kobiecie choć parę tygodni spokoju. Zadanie ma trudne: przygotowania do EURO i igrzysk w Londynie na finiszu, WF w szkołach - odwrotnie: na łopatkach, sport akademicki - w agonii, orliki - piękne, ale zbyt często puste. W tej sytuacji nawoływanie poprzedniczki Muchy, pani Jakubiak, aby zaczynać od rozwalenia PZPN, jest równie mądre jak cały ministerialny epizod tej pani. Po serii tragicznych postaci na tym stołku (Dębski, Lipiec, Drzewiecki) i kompetentnym, ale słabym politycznie Gierszu, jawi się Mucha kolejną szansą polskiego sportu. Wygra czy przegra? Kazimierz Górski mawiał, że mecz można też zremisować. Ale tego pani minister nie życzę. Nie ma czasu na remisy.

Najnowsze